Maryla potrafiła zaszaleć. Striptiz, tańczący niedźwiedź, amanci na plaży. Czy można się dziwić, że chciała powtórzyć takie wakacje?
Maryla Rodowicz szalona bywa głównie na scenie. W życiu osobistym przez wiele lat była żoną i mamą. Jednak gdy wyjechała na wakacje z Agnieszką Osiecką, nie stroniły od rozlicznych rozrywek, jakie oferował im Złoty Brzeg. Co się tam wydarzyło?
20.01.2024 16:19
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maryla Rodowicz w kręgu adoratorów na wakacjach
Pamiętne wakacje z Agnieszką Osiecką miały miejsce w 1977 roku, gdy obie panie wybrały się do Bułgarii, by odpocząć i zażyć słońca. Okazuje się jednak, że na spokojne opalanie się na plaży nie miały co liczyć.
Nie było mowy o nudnym opalaniu, wokół nas szybko tworzył się wianuszek adoratorów... Oni to mieli fantazję! Pamiętam, że któregoś dnia jeden z tych adoratorów brał mój czepek kąpielowy, szedł do morza, nabierał do niego wodę. On tę wodę rozlewał mi po plecach. I puszczał mi stateczki z papieru. Bardzo nas to bawiło - wyznała w "Fakcie".
Okazuje się, że nie tylko Maryla Rodowicz wpadała innym w oko. Ona sama też była bardzo spostrzegawcza. Obserwacje te sprawiły, że wróciła sporo szczuplejsza do domu.
Na wakacjach miałyśmy swoje rytuały. Późnym popołudniem snułyśmy się po promenadzie. Kiedyś podczas jednego z takich spacerów trafiłyśmy na kort tenisowy, na którym grał przystojny trener o imieniu Peter. Mówię: "Agnieszka, zaczynam treningi". Pech chciał, że kort był dostępny tylko od godziny 12:00 do 15:00, czyli w porze, kiedy jest najgorszy żar. Mimo to bez mrugnięcia oka się na to zgodziłam. Graliśmy codziennie przez dwie godziny w tym upale. A że na dodatek mało jadłam, to dzięki temu w dwa tygodnie wakacji schudłam siedem kg.
Agnieszka Osiecka ubarwiała opowieści o wakacjach z Marylą Rodowicz
Nic dziwnego, że mając takie przygody, rok później obie panie wróciły na Złoty Brzeg. Tyle że było już po sezonie i część atrakcji zamknięto. Nie przeszkodziło to jednak Maryli Rodowicz w zabawie. Wraz z Osiecką dołączyły do grupy turystów, która wspomniała o nocnym klubie w hotelu.
Okazało się, że była tam też część artystyczna. Był striptiz, jakiś facet żonglował talerzami... i był występ niedźwiedzicy, tańczącej na rozżarzonych węglach. Siedziałam do niej tyłem, było bardzo głośno i nie wiedziałam, że ona grasuje tak blisko mnie. Później, po powrocie, ta niedźwiedzica w opowieściach Agnieszki urosła do rangi światowej gwiazdy. Mówiła, że ona była taka sławna, że specjalnie do tej Bułgarii przyjeżdżali nawet szanowani profesorowie, którzy rzekomo chcieli sprawdzić, jak takie dzikie zwierzę może robić takie numery. Toto już było koloryzowanie. Agnieszka miała do tego skłonność - przyznała Maryla Rodowicz.
Spodziewaliście się, że Maryla potrafiła tak zaszaleć?