Grzegorz Miecugow miał marzenie, którego nie udało mu się spełnić. Zdradził je w ostatnim wywiadzie
Śmierć Grzegorza Miecugowa wstrząsnęła cała Polską. Dziennikarz walczył z rakiem, nie ukrywał swojej choroby, ale też nie epatował nią. Pytany jakiś czas temu mówił o nowotworze bez egzaltacji:
Jest OK. Coś tam jeszcze siedzi, ale jest dobrze. Będę zdrowy.
Ze swoją żoną Joanną byli razem koło trzydziestu lat. Chroniący swojego prywatnego życia Miecugow oszczędnie ale z miłością mówił o partnerce:
Jest kobietą, która woli pozostawać w cieniu. Nie lubi, kiedy o niej opowiadam
Kiedy na świecie pojawił się długo oczekiwany i wymarzony syn dziennikarz był pewien, że ma już wszystko. Piękną i zdrową rodzinę, pracę, która dawała mu wiele satysfakcji i radości... Jednak życie jest przewrotne i Miecugow wpadł w uzależnienie od hazardu:
Problem pojawił się w 1997 r., równo ze startem TVN-u. Bywało, że grałem do rana. Gdy o piątej zamykano kasyno w Victorii, wpadałem do Marriotta, bo tam grało się do siódmej. Gorzej, że szedł z tym często alkohol. Grałem tak długo, aż przegrałem wszystko.
Małżeństwo dziennikarza przeszło wtedy ciężką próbę. Dzięki chęciom, uporowi i miłości obojga, udało im się z tego wyjść zwycięską ręką. Potem jednak spadł na nich kolejny kłopot - cukrzyca syna. Miecugowowie nie dali się i paradoksalnie choroba syna zbliżyła cała rodzinę do siebie.
Grzegorz Micugow o walce z rakiem
Pierwsze symptomy choroby Grzegorz zauważył u siebie pod koniec 2011 roku:
Poczułem wyraźnie, że moje dni są policzone. Nie w tysiącach, ale w dziesiątkach, setkach. A ja jestem na to niegotowy
Przewartościował całe swoje życie: po 33 latach palenia rzucił papierosy, przestał odkładać rzeczy na później. Nie ukrywał choroby, rozmawiał o niej ze swoimi fanami, innymi chorymi. Nie tracił nadziei, że wyzdrowieje, a jego bliscy wiedzieli, że ma jeszcze wiele marzeń:
Chciałbym poprowadzić "Szkło kontaktowe" z plaży Copacabana - wyjawił niedawno.
Wielka strata. Strasznie nam smutno…