Dramatyczne wyznanie Moniki Kuszyńskiej: "Myśleli, że nie żyję"
2006 rok był momentem przełomowym w życiu Moniki Kuszyńskiej. Wokalistka musiała przewartościować swoje życie. Samochód, który prowadził Robert Jansson najpierw wpadł do rowu, a potem się rozbił. W aucie, oprócz Moniki, byli też członkowie zespołu Varius Manx. Monika Kuszyńska w wypadku ucierpiała najbardziej. Najpierw nie wiadomo było, czy przeżyje, a kiedy lekarze zrobili wszystko, by ją ratować okazało się, że do końca życia pozostanie sparaliżowana od pasa w dól. Po prawie 10 latach postanowiła zebrać wspomnienia i napisać książkę. Tytuł jest znamienny i symboliczny: "Drugie życie". Magazyn Super Express dotarł do jej fragmentów.
Okazuje się że wieczór, który poprzedził wypadek był bardzo stresujący. Część grupy wyruszyła do domu nocą, Monika razem z Robertem Jansonem, akustykiem Leszkiem i gitarzystą Michałem mieli wrócić dopiero rano. Monika uważała, że jazda za dnia jest bezpieczniejsza. Miało się okazać inaczej. Za kierownicą siedział Janson. Auto zostało kupione kilka dni wcześniej. Jak twierdzi Monika, Janson nie był wprawnym kierowcą. Rzadko prowadził samochód, jednak tego dnia się uparł.
Moment uderzenia pamięta jak rozciągnięty w czasie. Słyszała każde słowo swoich towarzyszy i kolegów. Robert krzyczał, Leszek się modlił na pustym polu - wykrzykiwał też imię Roberta, by ten się z nią modli. Monika dziś ma przekonanie, że nie wzywał jej do modlitwy, bo myślał, że nie żyje.
Monika na początku myślała, że coś przycięło ją od pasa w dół. Pomoc na miejscu wypadku pojawiła się natychmiast. Rozcięcie auta trwało kilka minut, jednak dla Moniki to była wieczność. Po wypadku długo przeleżała w szpitalu. Prawie 10 lat zajęło jej, by wystartować w Eurowizji, wystąpić w duecie z Edytą Górniak i wydać książkę, która ukaże się już w listopadzie.