Kolejny zwrot ws. konfliktu Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Powoli staje się jasne, kto z nich wygra walkę o WIELKĄ kasę
Beata Tadla i Jarosław Kret rozstali się na chwilę przed udziałem w Tańcu z Gwiazdami, co odbiło się szerokim echem w mediach. Para nie doszła jednak do porozumienia. Prezenter pogody poszedł z ex-partnerką do sądu. Domaga się tego, aby Beata oddała mu pieniądze, które łożył na spłatę kredytu zaciągniętego przez nią na zakup luksusowego mieszkania.
Chodzi o zawrotną sumę. Jarosław chce bowiem odzyskać aż... 156 tysięcy złotych. Jedno z czasopism przekazało nowe informacje ws. batalii sądowej.
Beata Tadla i Jarosław Kret – nowe informacje
Magazyn Na Żywo poinformował czytelników o tym, że konflikt między dziennikarzami jeszcze przez jakiś czas się nie zakończy. Wszystko przez sąd, który zadecydował o tym, żeby już po raz kolejny odroczyć proces w ich sprawie.
Jarkowi przyjdzie jeszcze poczekać, nim zobaczy choćby złotówkę. Na razie pewne jest, że sprawa została odroczona bez terminu. Pełnomocnik dziennikarza ma 14 dni na złożenie swoich pism z wnioskami – czytamy na łamach pisma.
Kret nie ma zresztą zbyt dużych szans na zwycięstwo w tej sprawie, o czym jeszcze wcześniej informował Super Express. Dziennik zacytował miażdżącą krytykę argumentów prezentera, którą wyłożył jeden ze znajomych jego byłej miłości.
To Beata kupiła ten dom. Wszystkie dokumenty były na nią. Kredyt również wzięła ona, bo Jarek nie miał zdolności kredytowej. A ponieważ zamieszkali tam razem, on dokładał się do kredytu. To chyba logiczne. Gdyby wspólnie wynajęli inne lokum, również płaciliby za nie oboje. (...) A gdyby tak wynajmował mieszkanie, wyprowadził się, to jakim prawem miałby potem żądać od właściciela mieszkania zwrotu za wynajem? – przekazało źródło czasopisma.
To, że Tadla jest jedyną właścicielką mieszkania, znacznie komplikuje i tak wątłe szanse Kreta na zwycięstwo na sali rozpraw. A wy co myślicie na temat tej sytuacji? Czy Jarosław słusznie zrobił, kierując sprawę do sądu?