TVP po latach chciało ściągnąć Beatę Sadowską. Musieli być zaskoczeni, gdy usłyszeli powód odmowy
Beata Sadowska swego czasu była jedną z największych gwiazd Telewizji Publicznej. Dziennikarka prowadziła m.in. Pytanie na śniadanie, a przez kilka lat pojawiała się też jako jedna z konferansjerek podczas koncertów Hity na Czasie. Już kilka lat temu rozstała się z małym ekranem i rozpoczęła działalność w branży gastronomicznej. Jej nagłe zniknięcie z show-biznesu było sporą zagadką dla fanów. Była to jednak świadoma decyzja, dzięki której mogła rozpocząć nowy etap swojego życia.
Gwiazda razem z mężem i dziećmi przeprowadziła się do Francji. Teraz to właśnie tam zajmuje się kolejnymi projektami, a swoją uwagę skupia przede wszystkim na zdrowym stylu życia.
Beata Sadowska o pracy w TVP. Dostawała oferty powrotu
Beata od wielu lat nie jest na stałe związana z żadną ze stacji i próbuje swoich sił w zupełnie innych biznesach. Kilka lat temu otworzyła nad morzem własną kawiarnię ze zdrowymi słodkościami, a teraz rusza z kolejnymi biznesami, które są związane z aktywnym trybem życia.
W rozmowie z reporterką Jastrząb Post dziennikarka zdradziła, jak postrzega to, co aktualnie dzieje się w Polsce z wolnymi mediami oraz zdradziła powody, dla których nie wróci do pracy w TVP:
Mnie tutaj bardzo często pytają sąsiedzi o rzeczy związane z Polską. Bardzo dużo osób pytało mnie o protesty kobiet na ulicach, o Trybunał Konstytucyjny, o prawo w Polsce. To się pojawia w newsach krajowych. Oczywiście, że to dociera i oni są przerażeni, czy to jest tak jak u nich było z Le Penem, czy to skrajna prawica, czym to grozi. Dopytują, chcą wytłumaczenia, interesują się. Przynajmniej moi sąsiedzi się dopytują, może dlatego, że wiedzą, że jesteśmy Polakami i to jest dla nich interesujące. Oni mają świadomość i są zaciekawieni.
Beata po odejściu z TVP kilkukrotnie była zapraszana do nowych projektów stacji. Za każdym razem odmawiała. Jej rozmowa na temat powrotu była bardzo krótka z prostego powodu:
Ja jestem w tym zawodzie od 26 lat. Większość mojej pracy, to były media prywatne, w telewizji publicznej też pracowałam. Teraz bym nie mogła. To nie jest moja bajka. Mówię szczerze i otwarcie – to nie jest moja historia. Miałam jakieś propozycje przez kilka ostatnich lat i odmawiałam. Nie chodziłam na spotkania, mówiłam: "Dziękuje bardzo, to nie jest moja bajka". Ja nie potrafię pójść na takie kompromisy i na szczęście nie muszę. Nie oceniam, bo być może inni mają trudniejszą sytuację, są mamy, które same wychowują dzieci i nie mam prawa tego oceniać. Natomiast to nie jest moja bajka.
Odniosła się także do podatku od reklam, który ma zostać nałożony na media prywatne:
Jak ja to postrzegam? Przeraża mnie to, że to jest pseudo podatek covidowy, który ma wykończyć niezależne media. Ja sama to u siebie powiesiłam, bo jestem z tymi, którzy podpisali list w sprawie tego pseudo podatku, bo trudno to nazwać podatkiem. To nie jest moja bajka. Jestem tym bardzo zainteresowana i jest mi cholernie przykro. Bo to jest coś, o co nasi rodzice czy dziadkowie walczyli, żeby był wybór, żeby była wolność. A teraz kawałek po kawałku nam się to wyrywa.
Zgadzacie się ze zdaniem Beaty?