Agnieszka Kaczorowska o najgorszej dla siebie edycji "TzG". Dziś już nie ukrywa, że miała trudny czas: "Emocje nie były zbyt dobre"

To są różne rzeczy. Małe wydarzenia. To jest live, tu się wszystko może zdarzyć. Tu kogoś nie ma o tej godzinie, o której powinien być, to są też relacje międzyludzkie. To jest  w ogóle program oparty na relacjach i prawdą jest, że bardzo duży wpływ na to, jak daleko zajdziesz w tym programie, ma to, jak się dobierzecie. Na tym też polega taniec towarzyszki. Masz szansę osiągnąć sukces z kimś, z kim jesteś dobrze dobrany w parze. I to pod wieloma względami. Tego, jak się dogadujecie, jak wyglądacie razem, czy macie wspólne cele, marzenia, priorytety. To wszystko ma ogromny wpływ i w tym programie tak samo. To, kogo dostaniesz jako partnera, partnerkę bardzo wpływa na to, jak to będzie odebrane przez ludzi. Jak ten taniec będzie wyglądał, na jakim poziomie i przede wszystkim gdzie zajdziecie.

Starałam się maskować, ale ja nie jestem dobra w maskowaniu. Po mnie dużo widać. Wszyscy widzieli. Taka jestem. Mimiczna, szczera. I chociaż się starałam, to jest to niemożliwe. Jeśli z kimś się nie dogadujesz, ktoś nie ma tej energii co ty, to nie zażre i tym bardziej nie nauczysz go dobrze tańczyć, nawet jak będziesz najlepszym trenerem na świecie. Łukasz Kadziewicz zawsze mi mówił tyle komplementów, że jestem świetnym trenerem i to było niesamowite, bo on miał do czynienia z niesamowitymi trenerami wysokiej klasy, tylko siatkówkowymi. To był dla mnie ogromny komplement, ale też wiem o tym, że ja do niego trafiłam. Jemu pasował styl mojej nauki, ale może nie każdemu będzie pasował. I tak jest ze wszystkim.

To był dla mnie trudny czas. Powiem szczerze, że to nie był mój rok. To był czas, w którym ja się trochę podłamałam. Chociaż nie jestem typem, który się łamie, tylko cały czas walczy. Ale przechodziłam dużo procesów w samej sobie. Ja wtedy też bardzo przytyłam, mimo że trenowałam, to był odzew mojego ciała na moje emocje, które wtedy nie były zbyt dobre. Szukałam trochę swojej drogi. Byłam po wspaniałym roku 2015, w którym zrobiłam dwa finały w Tańcu z Gwiazdami – na wiosnę i na jesieni. Miałam cudnych partnerów, z którymi się świetnie dogadywałam. Trochę sobie nałożyłam taką presję, że musi być cały czas tak super. A nie musi być. Możesz mieć zjazd, możesz mieć mniej energii, to też jest ok. Sama sobie gdzieś tam źle poukładałam rzeczy w głowie.

To była edycja, w której się męczyłam. I tu nie chodzi o Nikodema. Tylko chodzi o moje poczucie w tańcu, w programie. Czułam, że potrzebuję przerwy. Ja byłam zmęczona. Zajadałam te emocje, ten stres. To nie był dobry rok. No i potem zrobiłam sobie tę przerwę.