Spotkanie z Adamem Ferencym przerwane po 30 minutach. Był pod wpływem alkoholu. Teraz się tłumaczy i wskazuje winnych jego stanu
Adam Ferency urodził się 5 października 1951 roku w Warszawie. W 1976 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i chwilę później zadebiutował rolą milicjanta w serialu 07 zgłoś się. Jest niezwykle utalentowanym aktorem teatralnym, który w przeszłości grywał na deskach Teatru na Woli i Współczesnego. Od 1994 roku jest aktorem Teatru Dramatycznego. Wystąpił również w wielu kultowych polskich filmach: Wędrujący cień, Jasminum, 80 milionów, 1920 Bitwa warszawska, Skutki uboczne czy Zimna wojna. Ogromną popularność przyniosła mu rola Kondzia, kamerdynera z serialu Niania, w którym zagrał u boku Agnieszki Dygant.
03.10.2021 | aktual.: 04.10.2021 10:21
Gwiazdor w przeszłości miał poważne problemy kardiologiczne, przez które na jakiś czas usunął się w cień. Po roku ujawnił, że niewiele brakowało, a by umarł. W rozmowie z Gazetą Wyborczą przyznał, że bagatelizował pierwsze objawy swojej choroby, przez co miał zawał serca.
Adam Ferency spotkał się z fanami, będąc pod wpływem alkoholu. Jak się tłumaczy?
Kilka dni temu Ferency znalazł się na językach całej Polski. Pod koniec września spotkał się ze swoimi fanami w Świdnickim Ośrodku Kultury w ramach projektu Alchemia Teatru. Mężczyzna zdradził między innymi, co kierowało nim przy wyborze ścieżki zawodowej oraz co w jego opinii powinien dawać ludziom teatr. Zgromadzeni szybko zauważyli, że jego odpowiedzi są bardzo nieskładane i zdawkowe. W pewnym momencie zaczął nawet wygłaszać swoje poglądy polityczne.
Po 30 minutach organizatorzy postanowili przerwać spotkanie. Krótko po tym aktor przyznał, że był w trakcie niego pod wpływem alkoholu.
W rozmowie z portalem Onet Kultura 70-latek wskazał, że czuje się winny, nie mniej jednak jego chwilowa niedyspozycja wynika z tego, iż źle czuje się w swojej ojczyźnie.
W kolejnej części rozmowy porównał problem alkoholowy do grypy oraz wskazał winnych swojego uzależnienia.
Jak wyznał, od dawna zagląda do kieliszka. Wszystko wskazuje jednak na to, że póki co nie planuje udać się do specjalisty, który pomógłby mu z tym problemem. Na chwilę obecną radzi sobie sam.
Niestety w czasie pandemii koronawirusa odnotowuje się wzrost liczby osób mających problemy alkoholowe. Specjaliści tłumaczą to obawą przed samotnością, utratą pracy, zarobków lub bliskich. Miejmy nadzieję, że w niedługim czasie uda się zażegnać ten problem.