Skruszony Kamil Durczok pisze o demonach przeszłości. Dziennikarz stanął przed sądem. Grozi mu 12 lat więzienia
Kamil Durczok w 2019 roku spowodował kolizję. Prowadził na "podwójnym gazie" – miał aż 2,6 promila alkoholu we krwi. Tygodnik Twoje imperium donosił, że obecni na miejscu zdarzenia świadkowie mówili, że "kierowca BMW, wychodząc z auta, ledwo trzymał się na nogach”. Dziennikarz przeprosił za swoje zachowanie. Zapewnił, że taka sytuacja już nigdy nie będzie miała miejsca.
Kamil Durczok prowadził na "podwójnym gazie". Co mu grozi?
Durczok stara się być aktywny w social mediach. We wtorkowy wieczór dodał nowy post na Facebooku. Udostępnił czarno-białe zdjęcie, a opisie poinformował, że w środę musi się zmierzyć z demonami przeszłości. Wyznał też, że nie zajrzy już do kieliszka:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=262239605258132&set=a.254598349355591&type=3
W środę w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim ruszył proces w sprawie kolizji, którą dziennikarz spowodował będąc pod wpływem alkoholu. Mężczyzna przed wejściem na salę rozpraw nie chciał rozmawiać z mediami. Zgodził się jednak, by podać jego pełne nazwisko.
Jak informuje RMF24.pl, w trakcie śledztwa Kamil Durczok przyznał się, że prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Nie zgodził się jednak z tym, że swoim zachowaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. Odmówił odpowiadania na pytania oraz składania wyjaśnień, tłumacząc, że minęło sporo czasu od zdarzenia. Zaznaczył, że podtrzymuje swoje wcześniejsze zeznania:
Kamil Durczok powiedział, że wiele w jego życiu się zmieniło. Zapewnił, że podjął terapię. Mężczyźnie grozi kara więzienia od 9 miesięcy do 12 lat.