Monika Miller w niezwykły sposób upamiętniła zmarłego ojca: "Dzięki temu żyje pamięć o nim"
Monika Miller w 2018 roku przeżyła olbrzymią tragedią, jaką była śmierć ojca – Leszka Millera juniora. Po tym bardzo wspierał ją dziadek – były premier z ramienia SLD, Leszek Miller. Początkująca aktorka wciąż nie pogodziła się z utratą najbliższej osoby. W nowej rozmowie dla portalu cozatydzien.tvn.pl opowiedziała, w jak niezwykły sposób upamiętniła tatę.
Monika Miller upamiętniła swojego zmarłego ojca
Leszka Millera jr. upamiętnia jeden z tatuaży na ciele jego córki.
Najważniejszy tatuaż, który mam, to jest cherubinek z datą narodzin i śmierci mojego ojca. Zrobiłam go sobie właśnie w tym miesiącu, w którym zmarł i zawsze mi o tym przypomina. Dlatego jest dla mnie najważniejszy – ujawniła gwiazda. Tatuaży nie da się zmyć. Codziennie się przebieram i widzę ten tatuaż. Dzięki temu żyje ta pamięć o nim i wiem, że dopóki pamięć żyje, to ta osoba też jest z nami.
28-latka wciąż korzysta z fachowej pomocy i nie boi się o tym mówić.
Chodzę na terapię od dłuższego czasu i ten temat cały czas się kręci wokół mnie, ale wydaje mi się, że to było na tyle tragiczne przeżycie, przez które musiałam przejść, że jeszcze trochę to potrwa. (...) Terapia bardzo pomaga. Poleciłabym ją naprawdę każdemu, nie tylko osobom, które przeżyły jakieś traumy, ale też osobom, które na co dzień czują się nieszczęśliwe, niespełnione, które mają jakieś problemy natury psychologicznej.
Na co dzień Monikę wspiera również jej ukochany partner – Pavlo. Zakochani są ze sobą już od pół roku. W rozmowie z Jastrząb Post Miller opowiedziała o tym, jak na nowy związek zareagował jej dziadek. Jak się okazuje, jeszcze nie do końca zaakceptował Pavla.
Mój dziadek do tej pory ma problemy z tym, żeby zaakceptować mojego teraźniejszego partnera. Nie chodzi tutaj o to, że mu się nie podoba, czy się nie dogadują, tylko tak bardzo przywiązał się do poprzedniego, że jest mu ciężko zaakceptować pewne zmiany – otworzyła się.
Więcej dowiecie się z poniższego wideo.
