Kamil Durczok uniknie więzienia za „pijacki rajd” tylko pod jednym warunkiem! W grę wchodzą ogromne pieniądze
26 lipca 2019 Kamil Durczok urządził sobie "pijacki rajd" przez pół Polski. Wpadł w ręce policji, bo jego BMW zatrzymało się na barierkach remontowanego odcinka autostrady A1 między Łodzią a Piotrkowem Trybunalskim. Wspomniany rajd trochę trwał. Durczok pod wpływem alkoholu (bo w wydychanym powietrzu miał aż 2,6 promila) przejechał 370 km! Start jego trasy był we Władysławowie. To stamtąd po kilku dniach przedniej zabawy postanowił wrócić do domu.
Dziennikarz został zatrzymany i usłyszał zarzut doprowadzenia do kolizji pod wpływem alkoholu oraz spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa w ruchu lądowym. Za to grozi nawet 12 lat pozbawienia wolności. Wygląda jednak na to, że Kamil Durczok nie trafi za kraty.
Ustalono bowiem, że dziennikarz dwa razy w tygodniu musi stawić się na komendzie w rodzinnych Katowicach. Narzucono mu też karę pieniężną w wysokości 15 tysięcy złotych. Prokuratura złożyła zażalenie, które rozpatrywano w ciągu ostatnich kilku dni.
Sąd postanowił jednak ukarać dziennikarza w bardziej kosztowny sposób. Kaucja, jaką Durczok musi zapłacić za pozostanie na wolności wynosi aż 100 tysięcy złotych i musi zostać wpłacona do 26 sierpnia.
To jednak nie koniec historii. Dziennikarz, który prowadził po pijaku, miał we krwi także ślady leków psychotropowych! Do takich informacji dotarł portal wPolityce.pl.