Dramatyczne wyznanie Michała Figurskiego: "Śmierć siedziała mi na kolanach"

Czuję się świetnie. Naprawdę jest super. Nie lubię jak ktoś mówi, że mam wszystko za sobą. Jestem po poważnej operacji, po podwójnym przeszczepie. A trzy miesiące po operacji nie można mówić, że już ma się wszystko za sobą. Takiej gwarancji nigdy nie ma, że przeszczep zostanie przyjęty. Organizm ludzki jest na tyle agresywny w stosunku do nowych organów, że całe życie będzie się bronił - wyznał.

Śmierć nie stała za rogiem, śmierć siedziała mi na kolanach. Ktoś powiedział mojej rodzinie, że to już raczej koniec. Z mojej sali w plastikowym worku ktoś wyniósł moje ubrania. To doświadczenie było absolutnie ekstremalne. Ale zdałem sobie sprawę z tego, że ono musiało takie być. Dostawałem całe mnóstwo sygnałów „stary, weź się opamiętaj”, ale ja sobie nic z tego nie robiłem. Dziś robię za dyżurnego chorego RP - przyznał dziennikarz.

Celebryctwo było ogromną przeszkodą w moim przypadku, bo nikt nie chciał mnie przeszczepić, bo nie daj Boże bym umarł, albo nie daj Boże, by mi się udało. Byłaby afera! Telewizja, kamery, dziennikarze. Wszyscy mówili „ten pan poczeka”. Ale znalazł się odważny, który sam przyznał, że mnie wielokrotnie odrzucał do przeszczepu.