Książę William też ma wielką bliznę na głowie. Gdy pędził karetką do szpitala, książę Karol miał lepsze zajęcie
Książę William ma na głowie potężną bliznę, której nie usunął ani nie maskuje. Przypomina mu o wydarzeniu z dzieciństwa, gdy miał zaledwie 9 lat. Kiedy jechał karetką do szpitala, była przy nim jego matka, księżna Diana. Co robił wtedy książę Karol? Trudno uwierzyć, że wybrał TO zamiast być przy swoim pierworodnym.
22.02.2024 16:58
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Książę William będzie kolejnym królem Wielkiej Brytanii. W sondażach jego przyszli poddani wskazują, że będzie idealnym władcą, a jego żona - królową małżonką. Okazuje się, że Will ma coś wspólnego z księżną Kate. Chodzi o drobną niedoskonałość ciała, choć Kate zawsze stara się wyglądać nieskazitelnie. Obydwoje mogą pochwalić się imponującymi bliznami na głowie. Zdobyli je w dzieciństwie.
Książę William ma dużą bliznę
Książę William może pochwalić się dużą blizną nad lewą brwią. Skąd się tam wzięła? Okazuje się, że książę nabył tę "ozdobę" w dzieciństwie, gdy miał 9 lat. Jest to pozostałość po wypadku podczas zabawy z kolegą.
To jest moja blizna Harry’ego Pottera. Czasami świeci i wtedy ludzie mogą ją zobaczyć. Zostałem uderzony kijem golfowym w czasie gry z moim kolegą. Byliśmy na polu i nagle następną rzeczą, którą pamiętam, jest to, że znikąd pojawia się kij golfowy siódemka, który uderza mnie w głowę – wspominał książę w jednym z wywiadów.
Brzmi to zabawnie, ale kiedy wypadek się wydarzył, nie było do śmiechu ani Williamowi, ani księżnej Dianie.
Operacja księcia Williama
Wypadek był dziełem przypadku, jednak trzeba było wezwać karetkę, ponieważ wydawało się to poważną kontuzją przyszłego króla Wielkiej Brytanii. Zawiadomiono rodziców Willa i wezwano karetkę.
W szpitalu okazało się, że potrzebna będzie operacja, ponieważ książę miał pękniętą czaszkę. Małemu Willowi towarzyszyła matka, księżna Diana, która musiała bardzo przeżywać, że jej ukochanemu synkowi stalą się taka krzywda. Książę Karol nie popisał się wtedy jako ojciec. Porozmawiał z synem przez telefon i pojechał do opery. Trudno uwierzyć, że nie martwił się o los pierworodnego syna i wybrał rozrywkę, a nie szybkie udanie się do szpitala.
