Testament Niny Andrycz wywołał prawdziwą burzę. Kulisy sprawy wyszły na jaw
W 2014 polskie media obiegła wieść o śmierci Niny Andrycz, utytułowanej aktorki teatralnej i filmowej, która rozkochała w sobie wiele pokoleń. Przed zgonem spisała testament, w którym jasno określiła, na konto jakiej fundacji mają pójść zgromadzone przez nią pieniądze. Chciała, aby 85 tys. z jej konta bankowego zostało przekazane na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wiązało się to jednak z pewnym problemem.
Nina Andrycz nie tego sobie życzyła
Bank, w którym zgromadziła środki Andrycz, nie chciał na początku wypłacić pieniędzy i blokował je na koncie. Dopiero teraz wiadomo, dlaczego tak się zdarzyło. Wszystko przez to, że skorzystała z oferty i przelała sumę na fundusz emerytalny. Stamtąd wypłacić ją było znacznie trudniej, ponieważ regulamin instytucji nie zakładał podobnych operacji finansowych.
Nad Lilianą Śnieg-Czaplewską wisiało widmo zapłaty wysokiego podatku od spadku, co tylko przedłużyło pertraktacje. W końcu jednak bank postanowił, że pójdzie na uwagę - medialna burza wokół sytuacja nie była instytucji na rękę.
Pieniądze znalazły się na koncie WOŚP
Koniec końców sprawa zakończyła się w 2017, kiedy to testament został zrealizowany według woli Andrycz. WOŚP otrzymała wówczas 221 tys. zł, na co złożyło się także 100 tys. zł przekazane przez bank. Na co wydano tę kwotę? Dzięki pieniądzom aktorki ufundowano sprzęt szpitalowi im. prof. Orłowskiego w Warszawie.