Sebastian Fabijański znalazł sposób na wyjście z kłopotów. Mało kto ma odwagę tak szczerze o mówić o wierze. Pokazał, co chroni go przed złem

Ja bym chciał, żeby w moim życiu zapanował spokój i żeby ta apokaliptyczna historia się zakończyła, i żebym mógł cieszyć się z zaje*** syna. Nie musieć cały czas odpowiadać na pytania dotyczące mojego życia prywatnego, cały czas rozdrapując to pogubienie związane z moim życiem, bo mogę powiedzieć, że się pogubiłem.

Jestem daleki od deklaracji publicznych w związku z wiarą, ponieważ na nie często ludzie reagują elektrycznie i myślą, że to jest próba taniego usprawiedliwiania się czy też ocieplania wizerunku. Natomiast moja droga do wiary jest cały czas wyboista. Ja bardzo chciałbym wierzyć pełną piersią, natomiast ten łańcuszek jest od mamy i myślę, że to jest ochronne.

W dzisiejszej sytuacji, kiedy moje życie wymknęło się spod kontroli i bardzo się pogubiłem, to mam nadzieję, że wiara i próba wiary pomoże mi w tym, żebym wrócił na odpowiednie tory i żebym mógł być najlepszą wersją siebie, jaką mogę być dla swojego syna i moich bliskich.