NewsyKarolina Korwin Piotrowska wspomina katastrofę smoleńską

Karolina Korwin Piotrowska wspomina katastrofę smoleńską

Karolina Korwin Piotrowska wspomina katastrofę smoleńską
Ewelina Buchnajzer
10.04.2015 18:30

To wyglądało jak diabelska śmiertelna wyliczanka

Dziś mija 5. rocznica katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym Para Prezydencka i wiele innych politycznych osobowości.  Te wydarzenia wstrząsnęły Polakami i do dziś każdy z nas pamięta te tragiczne wydarzenia. O tym jak ważny był to dzień napisała dziś Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka przyznała, że dowiedziała się o tym w sklepie, a poprzedzająca te wydarzenia noc była pierwszą w jej nowym mieszkaniu.

To była sobota. Nie oglądałam tego ranka wyjątkowo żadnych mediów. Nie obudził mnie jak zwykle w telewizorze Jarek Kuźniar. Miałam ważne sprawy na głowie i czułam jak czas przeciekał mi przez palce. Właśnie wprowadziłam się do mojego mieszkania. Pierwszy dzień z nowymi kluczami w ręku... wymarzony a jednocześnie zapowiedź wielkiego zmęczenia, którego doświadcza się na jego końcu. Trzeba było kupić wieszaki do łazienki. Jakieś haki. Pudełka. Całą masę rzeczy. Miałam listę zakupów. Nie robiłam jej od wielu lat. Tego dnia zrobiłam zaraz po obudzeniu się. O piątej nad ranem. Lubię robić zakupy nie w tłumie, dlatego wyjechałam rano, tym bardziej, że sobota, to wiadomo taki dzień, kiedy lepiej unikać zakupów. No chyba, że lubi się sporty ekstremalne albo jest się chorobliwym masochistą. Centrum handlowe, do którego jechałam otwierali od 9. Kilka minut po tej godzinie byłam na miejscu. Jak w transie wzięłam z półki wieszaki podeszłam do kasy. Sklep był pusty. Dziwne, nawet o tak wczesnej porze. Chciałam zapłacić kartą. Ekspedientka powiedziała mi, że nie ma szans, bo karty nie działają. Wyjmując z portfela gotówkę zapytałam w swoim stylu:"To żart?". A ona, że to może przez to, ze niedawno spadł samolot. "Nie wie pani? Samolot spadł z prezydentem" - czytamy w felietonie dla onet.pl

Dopiero kiedy wyszła ze sklepu dotarło do niej co się tak naprawdę stało.

Kilka metrów dalej zobaczyłam tłum ludzi przed sklepem z telewizorami. Wszyscy patrzyli patrzyli się niedowierzająco w jednym kierunku. kompletnie oniemieli. Na kilkudziesięciu ekranach widać było szczątki samolotu porozrzucane wśród drzew. Dym jeszcze się unosił. Kompletny chaos. I napis na pasku, już wtedy czarnym, informujący o katastrofie. Powoli pojawiały się nowe informacje. O Prezydencie, jego żonie, padały kolejne nazwiska zmarłych. To wyglądało jak diabelska śmiertelna wyliczanka - pisze dziennikarka.
Fotografia: AKPA
Fotografia: AKPA
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także