Zarzuty w stronę "Top Model" nie mają końca. Najpierw Kamila Ibrom, a teraz Michael Mikołajczuk: "Nie zgadzam się z tym, nie jestem takim chłopakiem!"
Piąta edycja Top Model przeszła do historii. Modele zostali rzuceni na głęboką wodą i próbują ukierunkować teraz swoją własną ścieżkę, która doprowadzi ich do wielkiej kariery. Niektórzy jeszcze w trakcie show wzięli udział w swoich pierwszych kampaniach. Inni obrali sobie za cel polski show-biznes i marzą o tym, aby stać się gwiazdą.
Uczestnicy ochłonęli już po emocjonujących miesiącach, jakie spędzili w domu modelek i rozliczają się tym, co działo się w jego wnętrzu, zwłaszcza wtedy, gdy kamery były wyłączone. Okazuje się, że sporo osób ma żal do produkcji programu o to, że zostali przedstawieni na szklanym ekranie w świetle, które ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Jeszcze wczoraj pisaliśmy o Kamili Ibrom, która przyznała, że była przerażona, gdy zobaczyła się w telewizji i zaznaczyła, że na co dzień wcale nie jest zarozumiałą i chętną do kłótni zołzą. Na podobny zarzut zdobył się Michael Mikołajczuk. W Top Model mogliśmy go poznać jako chłopaka przesadnie pewnego siebie i nie raz zarozumiałego. Okazuje się, że model w życiu prywatnym jest przeciwieństwem tego, co zostało przedstawione w show:
Czy to oznacza, że program wykreował uczestników na zupełnie nowe osoby, których zachowanie ma niewiele wspólnego z rzeczywistością?
Polubiliście Michaela w Top Model?