Meghan Markle wywołała awanturę przed samym ślubem! Personel pałacowy uciekał gdzie pieprz rośnie
Królowa Elżbieta II musiała interweniować przed samym ślubem księcia Harry'ego i Meghan Markle. W pałacu Kensington rozpętała się prawdziwa awantura, którą opanować mogła jedynie monarchini. Dlaczego? Wszystko przez pannę młodą, która na kilka dni przed ceremonią zamieniła się w bridezillę i terroryzowała personel pałacowy, w dodatku zupełnie bezkarnie. Książę Harry był bowiem po jej stronie. O co poszło?
Księżna Sussex chciała założyć w dniu swojego ślubu wyjątkową tiarę ze szmaragdami. Powiedziano jej jednak, że nie może tego zrobić, ponieważ kamienie mogły pochodzić... z Rosji. Książę Harry, zmęczony napięciem i przedłużającym się ambarasem, w pewnym momencie miał stracić cierpliwość i zacząć wrzeszczeć na służbę, że "jeśli Meghan tego chce, to Meghan to dostanie".
Jak wyjawia The Sun, afera prędko nabrała rumieńców i do akcji wkroczyła sama monarchini:
Królowa zakwestionowała również welon, zauważając, że nie jest to pierwsze małżeństwo Meghan i wcale nie powinna go mieć. Jak wyjawia źródło, monarchini uważała, że Meghan jest "trudna" i niepotrzebnie komplikuje wszystkie procedury. Ostatecznie Meghan założyła tiarę z platyny i diamentów, która wcześniej należała do królowej Marii, a sprawa szmaragdowego cacka ucichła.
Niemniej jednak nie sposób zauważyć, że przytoczony przez tabloid opis tiary, której pragnęła księżna Sussex, brzmi znajomo. Prawdopodobnie chodzi o tą samą tiarę, którą księżniczka Eugenia miała na głowie w dniu własnego ślubu. Nic dziwnego, że Meghan miała na nim taką skwaszoną minę.