Denis Urubko zawrócił z samotnego ataku na szczyt K2. "Nie zamierzam nikogo przepraszać" - powiedział w pierwszym wywiadzie po dotarciu do bazy. Dalej jest jeszcze mocniej, padły oskarżenia pod adresem kierownika wyprawy
Jak wcześniej informowaliśmy, w sobotę Denis Urubko odłączył się od zespołu i wyruszył w samotną wyprawę na K2. O swojej desperackiej decyzji nie poinformował kierownika całej wyprawy - Krzysztofa Wielickiego. Podczas gdy polska ekipa czekała na poprawę pogody, Urubko zdecydował się samotnie zdobyć zimą K2 do końca lutego, bo według niego sezon zimowy kończy się 1, a nie 21 marca.
Samotna akcja nie spotkała się z aprobatą kolegów, baza nie miała z nim żadnego kontaktu, bo nie wziął ze sobą radiotelefonu. Sam Urubko na swoim blogu już wcześniej narzekał na organizację wyprawy pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego. W pierwszym wywiadzie po dotarciu do bazy, udzielonym reporterowi Faktów TVN, nie przebierał w słowach i otwarcie krytykował nie tylko szefa polskiej wyprawy na K2, ale też kolegów z ekipy. Co jeszcze Urubko powiedział w pierwszym wywiadzie po nieudanym ataku na K2?
Urubko przerwał swoją samotną wyprawę, dotarł prawdopodobnie na wysokość 7600 metrów. Nie mógł iść dalej, ponieważ warunki pogodowe były fatalne. Wiał bardzo silny wiatr, a widoczność była ograniczona. W poniedziałek po powrocie do bazy Urubko zdecydował, że kończy wyprawę i opuszcza góry.
W rozmowie z reporterem Faktów TVN Krzysztof Wielicki stwierdził, że gdyby Urubko sam nie zdecydował się zrezygnować i tak prawdopodobnie przez ekipę zostałby odesłany do domu.
Sam Urubko nie czuje się winny i stanowczo kwituje swoje zachowanie wobec kolegów z ekipy:
Wyprawa na K2 będzie oczywiście kontynuowana. Odejście Urubki osłabia, ale jednocześnie też mobilizuje zespół, chociaż Krzysztof Wielicki nie ukrywa swojego rozczarowania postawą himalaisty. Jego wypowiedź oddaje nastroje jakie panują w polskim obozie pod K2: