Ex-partnerka Tomka Komendy o końcu ich związku: "Zaczęły się krzyki, wyzwiska". Wzmianka o policji budzi niepokój

Tomasz Komenda jest ofiarą niesprawiedliwego wyroku sądowego. Usłyszał karę 25 lat pozbawienia wolności za gwałt i morderstwo, których nie popełnił. Wolność zwrócono mu dopiero po kilkunastu latach. Po wyjściu z więzienia związał się z Anną Walter.

Tomasz Komenda, Anna (fot. KAPIF)

Robert Sienkiewicz

12 kwietnia 2023, 14:40

Para zakochała się w sobie niemal od pierwszego wejrzenia, o czym mówił Tomek.

Przed randką bardzo się stresowałem, bo kto by się nie stresował randką z taką kobietą! Wtedy też pierwszy raz się pocałowaliśmy – zdradził Faktowi.

Niestety, szczęście nie trwało długo. Choć para doczekała się syna Filipa, to wkrótce po jego narodzinach zakończyła związek. Ania potwierdziła to na początku 2022 roku. Teraz rodzice chłopca walczą ze sobą o wysokość alimentów. Samotna matka twierdzi, że żyje w złych warunkach.

Tomasz Komenda w ogniu krytyki. Co zarzuca mu Anna?

Ex-partnerka Tomka udzieliła wywiadu Polityce i zdradziła kulisy ich sporu. Jak przekonuje, Komenda nie chce płacić na Filipa 4,5 tys. zł miesięcznie i obstaje przy 3 tys. Rozmówczyni gazety powiedziała też nieco więcej o aktualnym stanie zdrowia swojego rywala z sali sądowej. Swego czasu przechodził on radioterapię, jednak teraz czuje się lepiej.

Dzisiaj jest w dobrej formie, mówi, że jest wyleczony – przekonuje Walter.

Nie zabrakło wątku, który budzi największe kontrowersje. Anna przedstawiła swoją wersję tego, jak rzekomo wyglądały kłótnie w ich mieszkaniu. Miały się one zacząć po tym, gdy jej partner otrzymał 12 mln zł zadośćuczynienia i 811 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa.

Wszystko zmieniło się, kiedy Tomek dostał te miliony. Całymi dniami nie było go w domu. Kiedy przychodził, kończyło się kłótnią. Zaczęły się krzyki, wyzwiska. Sąsiedzi zaczęli wzywać policję. Moje dzieci zobaczyły zupełnie innego Tomka, niż ten, którego poznały i do którego jedno z nich mówiło "tato" – przedstawiła swoją wersję.

Tomek już wcześniej zadeklarował, że nie będzie komentował sporu.