Tomasz Kammel w Kanale Zero. Internauci nie mają litości: "Odgrzewane kotlety"

Tomasz Kammel przez ponad 25 lat pracował w TVP. To właśnie dzięki tej stacji stał się jednym z najpopularniejszych prezenterów w kraju. Po zmianie władzy stracił pracę. Teraz powraca do pracy, jednak nie w telewizji, tylko w internecie.

W niedzielny wieczór odbyła się "Wielka impreza Kanału Zero", czyli specjalny odcinek kanału, który świętował milion subskrypcji. W studiu pojawił się między innymi Michał Wiśniewski, dając tym samym popis wokalny, ale na widzów czekała jeszcze jedna niespodzianka. Podczas tego wydarzenia ogłoszono, że do grona dziennikarzy Kanału Zero dołączy Tomasz Kammel. W ostatnich miesiącach odpoczywał od telewizji, jednak w końcu udało mu się znaleźć posadę. Na internetowym kanale Krzysztofa Stanowskiego doświadczony prezenter będzie prowadził poranki.

Zobacz: Zakulisowe szczegóły wychodzą na jaw. Lektor "halo tu polsat" jest mężem jednej z prezenterek

Rewelacje przekazane podczas wydarzenia Kanału Zero wywołały spore poruszenie. Dołączenie Tomasza Kammela do redakcji Krzysztofa Stanowskiego wywołało lawinę komentarzy. Co ciekawe w większości przypadków nie są one przychylne popularnemu prezenterowi. Według nich lepszym pomysłem byłoby danie szansy komuś mniej rozpoznawalnemu niż "odgrzewanie" znanych nazwisk.

"Super dożynki. Kamel, Wiśniewski, czyli telewizja 2001", "Kanał Zero to miała być nowa jakość, a są stare odgrzewane kotlety", "Dla mnie Kammel jest za bardzo gładki i grzeczny do poranków w KZ", "Serio Kammel..." - pisali niezadowoleni fani programu.

Oczywiście pojawiły się również głosy bardziej pozytywne. Część komentujących zwróciła uwagę, na to, że doświadczenie Kammela z pewnością przyda się w Kanale Zero.

"Możliwe że Tomek będzie mógł w końcu być sobą, bez kagańca z telewizji publicznej", "Zaprosili Tomka i moim zdaniem dobrze, dużo jest w KZ mądrych i elokwentnych osób i na pewno do nich Tomek należy. Myślę, że nawet mógłby mieć swój program jak Kulturalne Zero", "Super informacja", "Ciekawe, przyda się" - można przeczytać z drugiej strony.

Zobacz też: Tomasz Kammel drży o najbliższą przyszłość. Jego słowa niepokoją: "Nie mam pojęcia, co mnie czeka"