Pomyłka sądu w sprawie Ewy Tylman?! TO nie powinno się wydarzyć

Rozprawa w sprawie śmierci Ewy Tylman wzbudziła ogromne emocje i zainteresowanie społeczeństwa. Z tego powodu poznański sąd zdecydował o pełnej jawności procesu. Dzięki temu wydarzenia rozgrywające się na sali sądowej mogli śledzić widzowie z całej Polski. Niestety, zdaniem ekspertów, naruszona została w ten sposób ważna zasada postępowania sądowego. Świadkowie nie powinni bowiem nawzajem słuchać swoich zeznań - czytamy w dzienniku 

Upublicznienie za pośrednictwem telewizji procesu ws. śmierci Ewy Tylman sprawiło, że nieprzesłuchani jeszcze w sprawie świadkowie mieli okazję szczegółowego zapoznania się z wyjaśnieniami złożonymi przez oskarżonego - mówi w rozmowie z gazetą adwokat Zbigniew Krüger 

Sąd jest zainteresowany odebraniem od przesłuchiwanego świadka czystych informacji. Chce, by opowiedział dane zdarzenie tak, jak je zapamiętał. Natomiast człowiek, który przysłuchuje się temu, jak inni postrzegają dane zdarzenie, ma naturalną skłonność – nawet podświadomie – do zmiany swojej relacji. Nie oszukujmy się, retransmisja dała im niepowtarzalną okazję przygotowania się do rozprawy. Sąd, wydając wyrok, musi wziąć pod uwagę to, że ich zeznania mogły być obarczone błędem lub niewiarygodne. Życie seksualne człowieka jest jego sferą prywatną. To nie jest temat, któremu powinna przysłuchiwać się publiczność obecna w sądzie, a tym bardziej telewidzowie - wyjaśnia w gazecie adwokat dr Łukasz Chojniak