Edyta Górniak w sekcie? Po tym, co wyznała, aż przeszły nas ciarki. "Normalny człowiek tak nie robi"

Edyta Górniak jest jedną z najbardziej znanych artystek w Polsce. Ma stałą grupę fanów, którzy chętnie obserwują jej poczynania w social mediach, a w tych jest niezwykle aktywna. Ostatnio bardzo skupiła się na swojej duchowości. Nie kryje się ze swoimi, dla wielu kontrowersyjnymi poglądami. Założyła nawet Akademię Przebudzenia i poleca, żeby żyć w prawdzie i zaglądać w głąb siebie. Głośno też mówi o swojej głębokiej wierze. Podczas pandemii była także jedną z tych gwiazd, które jawnie krytykowały szczepienia przeciw koronawirusowi i buntowała się przeciw noszeniu masek ochronnych.

Edyta Górniak

Elwira Szczepańska

18 listopada 2022, 18:40

Ma wielu zwolenników głoszonych przez siebie teorii, ale są też tacy, którzy uważają je, za delikatnie mówiąc, dziwne. Stała się też przez swoje wypowiedzi celem hejterów, a jej kontakty z budzącym skrajne emocje doktorem Ziębą, tylko to pogłębiły. Okazuje się, że nie tylko przysłowiowy Kowalski przepatruje się działaniom diwy, ale też sekty...

Edyta Górniak na celowniku sekty. Gwiazda ostrzega swoich fanów

Edyta Górniak przez swoje poglądy jest pod stałą obserwacją osób, które tworzą grupy wyznaniowe czy też sekty. W wywiadzie dla Faktu opowiedziała, jak przedstawiciel jednego z takich stowarzyszeń napisał wokalistki.

Chcieli mi powiedzieć, że ja choruję i że oni mi pomogą uratować moją duszę, moje ciało — opowiedziała diwa.

Górniak ostrzegła także swoich fanów i powiedziała, że wiele osób to wykorzystuje do tego, by zarobić pieniądze:

Ostrzegam! Jeżeli ktoś się pojawia (przez maile, czy telefony) i mówi, że właśnie miał sen, że właśnie ty masz raka i on ci pomoże, to... normalny człowiek tak nie robi! — powiedziała Edyta Górniak.

Edyta zdradziła także, jak rozpoznać u drugiego człowieka jego intencje. Gwiazda ma na to receptę.

Jeśli kto usłyszy jakąś informacje i poczuje skurcz brzucha lub ból albo kłucie, to jest to nieprawdziwa informacja — stwierdziła piosenkarka.

Co wy na to?