A jak od kulis wygląda sama Eurowizja? Trzy lata temu Polskę reprezentowała Kasia Moś, która jako ostatnia z Polski awansowała do finału show. Jak po latach wspomina swój udział w wydarzeniu?
Z jednej strony wspominam to jako fantastyczną przygodę, genialny czas rozwoju dla mnie, mierzenia się z niecodziennymi sytuacjami, które miały miejsce tylko raz w życiu i pewnie już się nie powtórzą. Ale to był też czas z drugiej strony trudny. Pamiętam jak wróciłam, to pojawiło się dużo pozytywnych komentarzy. Ale też polała się fala hejtu jak to zwykle bywa. Z każdym takim dniem czy tygodniem, kiedy takie rzeczy się dzieją, to człowiek się na to uodparnia. Aczkolwiek nigdy to nie jest przyjemne, szczególnie, że konkursy rządzą się swoimi prawami i jak wiemy, różnie to bywa. Nawet ludzie, którzy są w komisji mają swoje upodobania. Jednemu podoba się, jak ktoś gra bardziej technicznie, drugiemy podoba się jak ktoś gra bardziej muzycznie i to też potem ma znaczenie – powiedziała w rozmowie z Jastrząb Post.
Kasia zdradziła nam, że podczas Eurowizji artyści muszą płacić za każdy element, jaki pojawia się na scenie – od zwykłego krzesełka po efekty pirotechniczne. Jak wygląda finansowanie artystów ze strony TVP? Czy reprezentanci mogą liczyć na wsparcie swojego nadawcy?
W naszym przypadku przeloty, diety sponsorowała telewizja. Nie wiem, jak jest z innymi artystami, ale myślę, że jak jest duża wytwórnia, to na pewno jakieś środki są też z niej przeznaczone. Za wszystko płaciła telewizja, ale rzeczywiście jest tak, że im bogatszy kraj, im bogatsza telewizja, im bardziej dla danego kraju ten konkurs jest czymś wartościowym, tym są w stanie przeznaczyć większe pieniądze. Myślę, że teraz też jest tak, że przez sukcesy, które mamy w Eurowizji Junior, na ten cel zostaną przeznaczone większe pieniądze, co pewnie będzie znaczyło, że ten występ będzie inny.
Jaka piosenka powinna reprezentować Polskę na Eurowizji w 2021 roku?
Jury jest złożone z osób, które są profesjonalnymi muzykami. Ale czy to znaczy, że oni mają większą świadomość i bardziej czują niż ludzie, którzy nie mają wykształcenia muzycznego? Wydaje mi się, że absolutnie nie. Pewnie czasem jest tak, że chodzi tu o gusta. Jeden słucha disco-polo, a drugi klasyki. Tak naprawdę to jest loteria. Aczkolwiek są takie utwory, jak zwycięzca Eurowizji z mojego roku, czy Jamala z poprzedniej Eurowizji, które mają w sobie coś takiego, że docierają do wszystkich. Nieważne, czy słuchasz disco-polo, czy klasyki, to to do Ciebie dociera. Może przez to, jak ktoś zaśpiewa? Nie jestem tego w stanie wyrazić słowami, bo muzykę ciężko wyrazić słowami. My ją mamy odczuwać.
Cała rozmowa z Kasią Moś:
Kasia Moś o Eurowizji
