To już koniec! Pozew rozwodowy ws. Cichopek i Hakiela trafił do sądu. Nie uwierzycie, kto go złożył…
Kasia Cichopek i Marcin Hakiel byli jedną z najpiękniejszych par w show-biznesie. Małżonkowie poznali się 17 lat temu na planie Tańca z Gwiazdami. Tam wytańczyli sobie nie tylko zwycięstwo, ale też miłość. Uczucie pomiędzy nimi narodziło się na oczach fanów. Małżonkowie doczekali się dwojga dzieci. Razem wychowywali 12-letniego Adama i 8-letnią Helenę. 11 marca zaskoczyli fanów informacją o rozstaniu.
Zamieścili wtedy w mediach społecznościowych specjalne oświadczenie:
Drodzy, Podjęliśmy razem decyzję o rozstaniu. 17 lat za nami, wiele wspaniałych chwil, za które sobie dziękujemy. Mamy cudowne dzieci i ze względu na nie, prosimy o uszanowanie naszej i ich prywatności. Jest to jedyne nasze oświadczenie w tej kwestii i nie będziemy tego komentować. Katarzyna Cichopek-Hakiel i Marcin Hakiel.
Kasia wyprowadziła się już z ich wspólnego apartamentu. Małżonkowie ustalili też, w jaki sposób podzielą majątek i opiekę nad dziećmi. Dotychczas media jeszcze sugerowały, że para może do siebie wrócić. Teraz jednak już chyba wszystko jest przesądzone. Do sądu trafił pozew rozwodowy w ich sprawie.
Rozwód Kasi Cichopek i Marcina Hakiela
Dziennik Super Express ustalił, że pozew złożył Marcin, co jest sporym zaskoczeniem, ponieważ dotychczas spekulowało się, że to głównie on chciałby ratować małżeństwo!
"Super Express" potwierdził, że pozew rozwodowy trafił już do warszawskiego sądu okręgowego. Złożył go Marcin Hakiel. Para czeka teraz na ustalenie daty rozprawy – czytamy w serwisie gazety.
Tabloid donosił już wcześniej, że małżonkowie nie chcą ze sobą walczyć i wolą załatwić wszystko polubownie. Bardziej ustępliwy miał się okazać Hakiel. Mąż miał rzekomo przystać na wszystkie warunki zaproponowane przez swoją małżonkę.
Ze względu na dobro dzieci nie zamierzają walczyć w sądzie. Marcin nie chce orzekania o winie. Zgodził się na wszystkie warunki Kasi. Najważniejszy jest dla niego spokój dzieci – zdradził znajomy pary "Super Expressowi".
Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy?
