Zwycięzca Eurowizji reaguje na konflikt Justyny Steczkowskiej z TVP. "Przykro słyszeć" [WYWIAD]

Sergiusz Królak, JastrząbPost.pl: Minęło już kilka tygodni od twojego zwycięstwa na Eurowizji. Jak się czujesz? Czy już to do ciebie dotarło?

Johannes "JJ" Pietsch: Jestem bardzo szczęśliwy, że jako kolejny reprezentant przywiozłem eurowizyjne zwycięstwo Austrii. Cieszy mnie też, że moja wizja artystyczna aż tak spodobała się ludziom. Ale muszę się przyznać, że wciąż nie przepracowałem sobie tego wszystkiego, co się wydarzyło. Jak budzę się rano i widzę eurowizyjną statuetkę, to myślę sobie: "Aha, czyli to naprawdę się stało!". Ale nadal to do mnie nie dociera! Nigdy wcześniej niczego nie wygrałem, więc zwycięstwo na Eurowizji było dla mnie największym prezentem.

Dzięki temu uświadomiłem sobie, że ciężka praca zawsze popłaca, więc tutaj apel do wszystkich czytelników: jeśli o czymś marzycie, to nie rezygnujcie z dążenia do spełnienia swoich marzeń. Mierzcie wysoko, ale doceniajcie też małe sukcesy, które osiągacie po drodze.

POLECAMY: Zwyciężył na Eurowizji 2025. Kim jest 24-letni JJ?

Na Eurowizji poznałeś Justynę Steczkowską, którą spotkałeś też tutaj, w Polsce, podczas nagrań "Dzień dobry TVN".

Tak, to była piękna niespodzianka. Kocham Justynę, była naszą eurowizyjną mamą. Muszę też przyznać, że jej "Gaję" mam wśród piosenek, których najczęściej słucham na Spotify i nie mówię tego tylko dlatego, że akurat jestem w Polsce, ale tak naprawdę jest!

Justyna kilka dni temu weszła w medialny konflikt z TVP, która miała "złamać jej serce", jeśli chodzi o wzajemną współpracę po powrocie z Eurowizji. Jak układają się twoje relacje z austriacką telewizją ORF?

Przykro słyszeć, że między Justyną a TVP nie jest dobrze. W moim przypadku współpraca z telewizją wciąż przebiega prawidłowo, ORF cieszy się, że będą mogli znów zorganizować Eurowizję w Austrii. Wspierali mnie i byli przy mnie, co mnie bardzo cieszy. Uwierzyli we mnie na początku i do końca, za co jestem im wdzięczny.

ZOBACZ TEŻ: Zwycięzca Eurowizji wypowiedział się o piosence Justyny Steczkowskiej i ocenił jej występ: "BYŁA NIESAMOWITA"

W twojej drodze do zwycięstwa było też sporo osób, które nie do końca ci kibicowały. Wciąż są tacy, którym nie do końca podoba się to, co prezentujesz na scenie, jak wyglądasz lub co mówisz w wywiadach. Jak radzisz sobie z hejtem, który na ciebie spada?

Każdy ma swoją opinię i to jest całkowicie okej. Musimy szanować swoje opinie, bo przecież nie każdy lubi ten sam gatunek muzyczny czy tego samego artystę, każdy ma też swój własny gust i to jest super, bo dzięki temu ciągle możemy tworzyć coś nowego.

Dobrze jest mieć różne opinie, ale najważniejsze, by się szanować.

Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo:

Czy zawsze miałeś takie podejście, czy musiałeś się go nauczyć? Wszak jesteś jeszcze młodym chłopakiem, a wielu młodych ludzi nie radzi sobie z krytyką czy z hejtem...

Dorastałem w bardzo otwartej rodzinie i uczęszczałem do międzynarodowych szkół, w których panowała różnorodność kulturowa i każdy miał zupełnie inne zainteresowania. To wszystko pozwoliło mi poznawać, chociażby, kulturę innych krajów. Powtórzę się, ale to naprawdę ważne, by szanować się nawzajem i być dla siebie miłym.

ZOBACZ TEŻ: Afera wokół Izraela. Zwycięzca Eurowizji chce wykluczenia kraju w przyszłym roku

Jeśli mowa o hejcie, to ten często spada na młodych ludzi, którzy boją się zrobić coming out. Ty otwarcie mówisz o tym, że jesteś gejem i tworzysz szczęśliwy związek z chłopakiem. Czy trudno było ci "ujawnić się" przed światem, a wcześniej przed bliskimi, rodziną?

Nie było trudno ujawnić się przed ludźmi, bo od zawsze byłem niczym otwarta księga, jestem po prostu szczery. Nigdy się nie zmieniłem, JJ i Johannes Pietsch to jedna i ta sama osoba. Zresztą, dlaczego miałbym się zmieniać? Tak jak powiedziałem wcześniej – każdy z nas jest inny, ma inny gust czy preferencje i musimy to uszanować. Moja rodzina i siostry, ale też znajomi dobrze przyjęli mój coming out, co mnie cieszy.

Cieszy mnie, że każdy – jak na razie – akceptuje to, kim jestem. Oby już tak zostało w przyszłości.

Skoro o przyszłości mowa, to czego możemy się od ciebie spodziewać? Jaki masz na siebie plan? Historia pokazuje, że nie wszyscy zwycięzcy wykorzystali szansę, jaką dała im wygrana na Eurowizji.

Już niedługo będę wydawał nowe piosenki. Oczywiście chciałbym pozostać przy pop-operowych brzmieniach, które słychać np. w "Wasted Love". Po skończeniu całej trasy promocyjnej po Europie wracam do studia nagraniowego i zrobię wszystko, by jak najszybciej przedstawić wam coś nowego. Mam już kilka gotowych piosenek, ale chcę je jeszcze nieco podrasować, może nawet coś w nich zmienić, poza tym trzeba jeszcze zadbać o ich odpowiednią produkcję.

ZOBACZ TEŻ: Finał Eurowizji 2025 z Justyną Steczkowską obejrzały miliony widzów. TVP z najlepszymi wynikami od lat

Co z koncertami?

Mam już zakontraktowanych kilka występów. Jeśli chodzi o Polskę, to jeszcze zobaczymy, bo najpierw chcę wydać nową muzykę, a później zacznę myśleć o trasie koncertowej. Ale bardzo chciałbym znów przyjechać do Polski, bo jest tu wspaniale, poza tym... kocham pierogi i gołąbki! Chyba wpiszę je do swojego ridera... [lista wymagań od artysty, które musi spełnić organizator koncertu - przyp. red.]. Naprawdę, możesz mi nie wierzyć, ale jestem od nich uzależniony! (śmiech)