Magdalena Cielecka zdradziła, gdzie poznała swojego partnera: "Byłam w..."

Fenomen dojrzałych związków polega na tym, że nie ma się już złudzeń, że się tę drugą stronę zmieni, więc nie marnuje się na to energii. Nie ma pojedynku, przepychanek, że ma być po mojemu albo wcale, jak to było w młodości. Albo chce się z tą osobą spędzić resztę życia, albo nie. A jeśli tak, to nie ma co grzebać w drobiazgach. Dojrzały człowiek więcej jest w stanie odpuścić, bo wie, że ta druga osoba też jest starym psem i ma swoje przyzwyczajenia, i w tej budzie sobie po swojemu układa. Ja też walczę w tej budzie o mój kawałek kocyka. I to się udaje, choć to oczywiście zależy od spotkania, od tych dwojga ludzi, ich dojrzałości i gotowości dogadania się. Człowiek i tak się dostosowuje, bo wspólne życie jest jednak życiem wspólnym, a nie osobnym, przy sobie. Ale nie ma już takiego radykalnego przeciągania liny, ultimatów - opowiada

Byłam po prostu ze znajomymi w restauracji w Tel Awiwie, dosiedli się wspólni znajomi, wśród których był on, zaczęliśmy rozmawiać. Ktoś mu od razu powiedział, że jestem aktorką, o tym też rozmawialiśmy, ale nie wdawałam się w szczegóły. Kiedy wyjechałam, trochę sobie poczytał. I kiedy tu przyjechał, zderzył się z tym medialnym pociągiem - wyznaje