Poruszające wyznanie syna Grzegorza Ciechowskiego. "Usłyszałem w radiu, że tata nie żyje"
Niespodziewana śmierć Grzegorza Ciechowskiego wstrząsnęła Polską. 22 grudnia 2001 roku, tuż przed Bożym Narodzeniem, artysta przeszedł operację tętniaka serca, a choć lekarze robili co mogli, nie udało się go uratować. Od tamtej chwili minęło już 17 lat - artysty nie ma już wśród nas, ale jego dzieci, Weronika, Helena, Józefina i Bruno Ciechowski bardzo starają się, by pamięć o nim nie zginęła.
Bruno na początku lipca doprowadził do wydania książki Obcy astronom, zawierającej teksty Ciechowskiego.
Pielęgnuję pamięć o moim ojcu. Staram się popularyzować jego twórczość i osobę, a przy okazji dużo się uczę - wyjawił w rozmowie z Dobrym Tygodniem
Bruno miał tylko 5 lat, gdy Grzegorz Ciechowski odszedł. Jak wyjawia, było to dla niego traumatyczne przeżycie, zwłaszcza, że o śmierci ojca dowiedział się z mediów:
Gdy mama była z nim w szpitalu, zajmowali się mną i starszą o prawie dwa lata Helą znajomi rodziców. Bawiliśmy się w chowanego i w radiu usłyszałem, że tata nie żyje. Miałem 5 lat, ale pamiętam to do dziś - wspominał w Gali
Jakim ojcem był Grzegorz Ciechowski?
Nagła śmierć Ciechowskiego była bardzo trudnym przeżyciem dla jego rodziny, zwłaszcza, że najmłodsza z sióstr Bruna, Józefina, jeszcze nie zdążyła się narodzić. Rodzinie udało się jednak stanąć na nogi i ruszyć dalej - nie zapomnieli jednak o Grzegorzu. Jakim był ojcem?
Z każdego wyjazdu przywoził coś fajnego. Jedną z rzeczy mam do tej pory. To elektryczna gitara zabawka, którą kupił mi w Stanach. Wszyscy twierdzą, że jestem zaskakująco podobny do ojca. Te same gesty, mimika i rysy twarzy. Mama mówi, że każdy mój ruch, każde kichnięcie czy chrząknięcie są identyczne jak u niego - dodał
Jesteście zaznajomieni z twórczością Ciechowskiego?
