Anna i Robert Lewandowscy nie mogli opuścić stadionu po meczu ze Szwecją. Rozegrały się sceny jak z czasów PRL

Chociaż przed meczem to Szwecja była faworytem, to pod wodzą nowego trenera Czesława Michniewicz biało-czerwoni dali prawdziwy popis swoich umiejętności i kontrolowali to, co działo się na murawie. Na trybunach Stadionu Śląskiego swojemu mężowi kibicowała też Ania Lewandowska. Kapitan drużyny narodowej po zejściu z murawy natychmiast wpadł w jej ramiona.

Po wygranym meczu piłkarze świętowali na boisku z szampanami w ręku. Kamery uchwyciły moment, gdy z oczu wzruszonego trenera Michniewicza popłynęły łzy. Robert natomiast padł na kolana i całował murawę. W szatni nie było inaczej. Zawodnicy, trenerzy i wszyscy, którzy pracowali na ten wielki sukces, śpiewali, tańczyli i delektowali się wygraną. Robertowi w walce o zwycięstwo nie przeszkodził nawet ogromny opatrunek na żebrach, który pokazał już po zejściu z boiska.

Gdy emocje już opadły Robert i Ania opuścili Stadion Śląski w Chorzowie, ale napotkali spore problemy, by odjechać z parkingu. Okazało się, że ich terenowy mercedes zakopał się i nie obyło się bez pomocy kibiców. Dookoła samochodu małżonków natychmiast pojawiła się grupa mężczyzn, którzy zabrali się za wypychanie auta.

Żona kapitana reprezentacji Polski wszystko nagrała i wrzuciła do sieci. Nie ukrywała przy tym swojego rozbawienia. Cała akcja zakończyła się sukcesem, a samochód ruszył z miejsca. Wszystko przypominało sceny jak z PRL-u, gdzie takie obrazki było dosyć częstym widokiem, gdyż samochody na potęgę zawodziły. Wszystko zobaczycie w naszej galerii.