NewsyMagdalena Ogórek zdradza kulisy kampanii prezydenckiej. Winę za niski wynik zrzuca na partię

Magdalena Ogórek zdradza kulisy kampanii prezydenckiej. Winę za niski wynik zrzuca na partię

Magdalena Ogórek
Magdalena Ogórek
Bartek U.
15.05.2015 18:11

Choć Magdalena Ogórek nie zdobyła dużego poparcia w wyborach prezydenckich, to zdecydowanie ona wywoływała największa emocje wśród wyborców i kontrkandydatów. Każdy jej ruch był szeroko komentowany, a jej przeciwnicy szukali okazji, aby móc ją wyśmiać.

Kiedy emocje powoli opadają, dużym echem może odbić się najnowszy wywiad Magdaleny Ogórek, w którym zdradza kulisy kampanii prezydenckiej. Na początku kandydatka na prezydenta zakładała, że będzie startować jako niezależny polityk z poparciem SLD. Niestety, jej plany szybko zweryfikowała ostra rzeczywistość polityczna:

Gdy otrzymałam propozycję od SLD, że wesprze mnie w wyborach, podjęłam ryzyko dołączenia do grona pań, które wcześniej walczyły o prezydenturę. Wyraziłam zgodę tylko pod warunkiem, że startuję jako kandydat niezależny (bo moje poglądy tylko w części są zbieżne z programem SLD, o czym wszyscy wiedzieli), że sama będę mogła wybrać sztab spośród znanych mi ludzi. SLD obiecało, że zbierze podpisy i dodatkowo wesprą kampanię finansowo - zdradza w natemat.pl

Co więcej, partia SLD nie wywiązała się z obietnic złożonych wcześniej, a ponadto - złamała pewne punkty umowy. Chodziło m.in. o sposób finansowania kampanii prezydenckiej:

Z chwilą, gdy podpisałam pełnomocnictwa, nagle powstał sztab, złożony wyłącznie z ludzi, wyznaczonych przez SLD. Ani jedna osoba nie była ode mnie. Pełnomocnik finansowy nie odbierał telefonów, albo nie udzielał żadnej odpowiedzi. Przez pierwsze dwa miesiące budżet, jaki był do dyspozycji, to 0 zł. O tym, jaki był końcowy budżet, dowiedziałam się z mediów. - przekonuje

W pewnym momencie partia postawiła ją pod ścianą, dlatego też musiała robić coś wbrew swojej woli:

Poinformowano mnie, że zapłacą za nakręcone spoty TV i pozostałe materiały pod warunkiem, że zrezygnuję ze swojej strategii i będę jeździć do lokalnych baronów. Byłam bez wyjścia, bo nie miałam nikogo w sztabie, a zrealizowane materiały były nieopłacone. Dalej to już były tylko przepychanki, nie kampania. Przegrana z 1% czy 15% to i tak przegrana. Tak więc zrezygnowałam z kampanii i jeździłam już tylko do ludzi aparatu dziękować za głosy, bo codziennie mnie naciskali, że jestem im to winna.  - mówi

Co o tym sądzicie? Zarzuty są naprawdę poważne.

Fotografia: ONS
Fotografia: ONS
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także