Wojciech Błach po raz pierwszy opowiedział o swoim małżeństwie. Ma bardzo uroczy zwyczaj!
Wojciech Błach przeszedł długą drogę do szczęśliwego związku. W pierwszym małżeństwie nie wszystko układało się tak, jak mógłby sobie tego życzyć. Marzenie o rodzinie było w nim mocno zakorzenione i nie wyobrażał sobie, by nie mieć dzieci i ciepłego domu, do którego może wrócić. Dopiero gdy na jego drodze pojawiła się Agnieszka Błach, wszystkie sny o rodzinnym ognisku zostały spełnione. Nie była to jednak droga bez wybojów. Mówiono, że Agnieszka rozbiła jego pierwsze małżeństwo. Jaka jest prawda?
22.10.2018 | aktual.: 22.10.2018 17:24
Jak wyjawił w rozmowie z Dobrym Tygodniem, Agnieszkę poznał gdy jego pierwsze małżeństwo już nie istniało:
Od początku wiedziałem, że chcę mieć rodzinę, żonę, dzieci, ale moje starania to za mało, potrzeba jest też wola drugiej strony. a z tym bywało gorzej. Agnieszka pojawiła się, kiedy mój poprzedni związek był definitywnie skończony, a ja byłem wolnym człowiekiem. Dużo rozmawialiśmy, przyglądaliśmy się, czy to naprawdę miłość, czy może tylko fascynacja. Ale najważniejsze było dla nas to, żebyśmy patrzyli na życie w tym samym kierunku.
Wojciech nie ukrywa, że jego ukochana jest dla niego wszystkim. Od początku świetnie się rozumieli, ale połączyła ich miłość do Boga. Wszystko, co wiązało się z ich związkiem, było w zgodzie z religią:
T , w jaki sposób rozmawia, jakie ma poglądy, sprawiło, że od początku traktowałem ją jak partnera. Nie wiem, czy to jest związane z jej charakterem czy wychowaniem. Szybko zorientowałem się, że to nie jest dziewczyna, która zgodziłaby się na romans bez zobowiązań. Wszystko odbyło się według tradycyjnego rytmu. Najpierw zaręczyny, które miały miejsce w Berlinie, gdzie pojechaliśmy na kilka dni. Potem przygotowaliśmy się do przysięgi małżeńskiej. Ślub odbył się w kościele, na weselu bawili się najbliższa rodzina i przyjaciele. Moja żona pochodzi z głęboko religijnej i praktykującej rodziny.
Wojciech Błach o obrączce i dzieciach
Błach zdradził również słodki szczegół "zza kulis". Okazuje się, że nigdy nie rozstaje się z obrączką:
Noszę obrączkę, bo myślę, że to fajny symbol małżeństwa. Gdy muszę ją zdjąć do zdjęć, zawieszam na szyi na łańcuszku, który dostałem od Agi. Jestem jej wdzięczny, że zdecydowała się urodzić dziecko, nie odkładała tego na później, choć jest bardzo młoda. Nie bała się poświęcić kondycji fizycznej, kariery, czasu. Dostaliśmy od siły wyższej życie.
Ich małżeństwo bez wątpienia może służyć za przykład!
