Bardzo szczery wywiad z Weroniką Rosati. Gwiazda przyznała się do wypożyczania ubrań: "To nie jest żaden wstyd" [WIDEO]

Po każdym wyjeździe do Cannes mam jedno wspomnienie. Miałam kompletnie zdarte stopy. Kompletnie. Niestety, tam trzeba być bardzo elegancko ubranym, żeby wejść do pałacu, wejść na film, a potem już nie ma czasu, żeby się przebrać, bo trzeba iść na kolejne spotkania. W ten sposób człowiek wychodzi rano na obcasach i wraca późnym wieczorem ledwo żywy. Mój każdy wieczorny powrót do hotelu kończył się tym, że obcasy w rękach i kulejąc próbowałyśmy się doczłapać do swoich kwater - powiedziała nam

Jestem beznadziejna pod tym względem, bo ja nie lubię marnować czasu na takie rzeczy, czym doprowadzam moją mamę do stanu przedzawałowego, bo też często mi przygotowuje sukienki, a ja mówię "nie wiem, jaki będę miała nastrój, zobaczymy, a może taką zrobisz, a może taką". Tak naprawdę ja dzień przed zbieram się ze wszystkim - wyznała

Mam na szczęście zaprzyjaźnione butiki, które pożyczają mi rzeczy, bo dzięki temu my aktorki, jeśli mamy dużo wyjść to byśmy musiały wydać całe swe majątki na ubrania na wyjście, co jest bez sensu, bo ja np. wolę kupować książki lub DVD. Na szczęście mam moją mamę i parę zaprzyjaźnionych projektantów i butików, które mnie ratują w takich sytuacjach i mi wciskają torby rzeczy. Uważam, że to nie jest nic wstydliwego, żeby powiedzieć, że my pożyczamy rzeczy. Nie wiem. Może są aktorki w Polsce, które stać na tego typu zakupy, ale ja wolę pieniądze zarobione w moim zawodzie wolę wydawać na inne rzeczy. To, że my pożyczamy rzeczy to nie jest żaden wstyd, a to, że wyszła metka to  jest zawsze wstydliwą rzeczą. Ja permanentnie nie odczepiam metek z butów i mniej więcej po roku się orientuję, że jest nadal naklejka na bucie, ale ja się tym nie przejmuje. To nie jest najważniejsze w życiu - zdradziła