Sławek Uniatowski po raz pierwszy tak szczerze o swojej przeszłości: "Doznałem mnóstwa upokorzeń. O mało dwa razy nie straciłem życia!"
Sławek Uniatowski to dzisiaj jeden z najpopularniejszych muzyków jazzowych. Największą popularność przyniósł mu program Idol, w którym zajął II miejsce. Później słuch o nim zaginął, a po latach artysta wrócił z nowymi pomysłami i nowym wizerunkiem. Media od razu zaczęły rozpisywać się o jego metamorfozie, a sam wokalista złapał byka za rogi i pojawił się nawet w minionej edycji programu Tańca z Gwiazdami.
05.01.2016 03:51
Wydawać by się mogło, że Sławek to odpowiedzialny, opanowany mężczyzna, któremu nie w głowie imprezy, czy też alkohol. Dzisiaj może tak, ale nie zawsze tak było... W najnowszym wywiadzie dla magazynu Gala, muzyk opowiedział o momencie życia, w trakcie którego znalazł się praktycznie na dnie:
Miałem 27 lat. Był koniec roku, pojechałem do Zakopanego, bo miałem zagrać w klubie Galaxy na sylwestra. Tak zabalowałem, że o mało dwa razy nie straciłem życia, nie wpuszczono mnie do hotelu. Na imprezie sylwestrowej nie dałem rady zagrać na ukelele, ale za to zaśpiewałem z didżejem, bo śpiewanie pod wpływem nigdy nie stanowiło dla mnie problemu.
Okazuje się też, że z biegiem czasu Sławek dostrzegł błędy, jakie popełnić po zakończeniu programu Idol. Tuż za rogiem miała czekać na niego wielka kariera, tymczasem...
I tu wracamy do tego nieszczęsnego kontraktu. Poza tym byłem nieprzygotowany do życia w świecie gdzie, płaci się podatki, podpisuje umowy itd. Oprócz niego doznałem mnóstwa upokorzeń. Ludzie, którzy mieli się mną zajmować próbowali mi udowodnić, że nie potrafię śpiewać. Wiem, że nie jestem doskonałym wokalistą, ale Dylan i Sinatra też nie byli. W śpiewaniu nie chodzi tylko o świetny warsztat, ale o wzbudzanie emocji. A ja to potrafię i o tym wiem.
Wraz z upływem czasu muzyk nauczył się jednak funkcjonować w dorosłym życiu. Aktualnie pracuje też nad swoim pierwszym albumem.
Spodziewaliście się, że ma za sobą tak burzliwą przeszłość?
