Krzysztof Skiba i Paweł Adamowicz przyjaźnili się od dziecka! Kontrowersyjny muzyk wyjawił zaskakujące historie z życia zmarłego prezydenta Gdańska

Krzysztof Skiba po śmierci Pawła Adamowicza wyjawił, że przyjaźnił się z prezydentem Gdańska od dziecka. Skiba na antenie TVN24 opowiedział o tej zaskakującej znajomości.

Kuba Górski

19 stycznia 2019, 20:01

Po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, rodzina i przyjaciele ze łzami w oczach wspominają zamordowanego Pawła Adamowicza. Do tego grona zalicza się również Skiba. Okazuje się bowiem, że kontrowersyjny lider zespołu Big Cyc od urodzenia związany jest z Gdańskiem, zatem znał się doskonale z Pawłem Adamowiczem, z którym kolegował się do najmłodszych lat. Nic wiec dziwnego, że śmierć prezydenta wstrząsnęła sercem Skiby, który podczas kilku ostatnich wywiadów wyjawił interesujące teorie zamachu oraz historie związane z przyjacielem.

Skiba wyjawił swoje rozmyślania dotyczące tragicznych wydarzeń podczas 27 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy:

Może gdybyśmy to my byli w czasie ataku na scenie, to inaczej by się to skończyło? Silne z nas chłopaki i może ktoś by przywalił gitarą temu nożownikowi i nie doszło by do tego. To są tylko takie spekulacje – mówił Skiba w Polsacie.

Krzysztof Skiba zalicza się do wielce kontrowersyjnych polskich artystów, wraz ze swoim zespołem wielokrotnie występował na gdańskiej scenie. Czy jego muzyka, a szczególnie ostre teksty podobały się Pawłowi Adamowiczowi?

Nie wiem, czy lubił naszą muzykę. To był człowiek taktowny i nawet jak coś mu się nie podobało, to o tym nie mówił. Wiedział, że Big Cyc jest popularny, że publiczność kocha Big Cyca. Zresztą my mieliśmy w Gdańsku dużo fantastycznych koncertów. On zawsze się pojawiał, np. jak Big Cyc miał jakieś urodziny. Pamiętam, że na 15-leciu było 30 tys. osób. Paweł wyszedł i złożył gratulacje. Zawsze był bez ochrony - mówił Skiba.

Artysta obszernie wypowiedział się również o prezydencie Gdańska na antenie TVN24:

Paweł już w liceum w stanie wojennym wydawał z kolegami podziemną gazetkę, która nazywała się "Jedynka". Wcześniej redagował takie pismo "Godło". Szlachetnie ze sobą rywalizowaliśmy w tamtym czasie, bo ja redagowałem inne pismo. W tamtym czasie to był bardzo grzeczny, powiedziałbym nieśmiały kolega, ale miał ten gen odwagi w sobie. Angażował się w różne akcje. Cóż, dzisiaj zostanie pochowany w kościele Mariackim, w którym to w stanie wojennym ja i koledzy Pawła rozrzucaliśmy ulotki z informacjami z podziemia, z informacjami o demonstracjach. Koło historii się tutaj zakręciło. Będzie to dla mnie ciężki i wzruszający dzień – mówił Skiba.

Pod koniec rozmowy Skiba, który znał się z prezydentem Gdańska od dziecka, wspominał Pawła Adamowicza przytaczając kilka zabawnych anegdot:

Znałem go wiele lat. Wspomagałem go także, jak już był prezydentem miasta. On do mnie zadzwonił, żebym go wspomógł przy okazji kampanii wyborczej. Wiele osób wiedziało, że znamy się z czasów szkolnych. Na tyle lat znajomości właściwie tylko raz mieliśmy taki moment, że usiedliśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Tylko raz się upiliśmy razem tak porządnie. Mówiliśmy, że być może na emeryturze nadrobimy te imprezowe zaległości, ale wiadomo, że nie nadrobimy, bo Pawła nie ma.

Artysta doskonale znał Adamowicza w czasach szkolnych oraz studenckich. Ten okres również wspomniał na antenie TVN24

Był w gronie kolegów, którzy byli super poważni. Paweł na poważnie zaangażował się w politykę w czasach studenckich, kiedy kierował strajkami studenckimi. To był człowiek z poczuciem humoru. Potrafił elokwentnie rozładować jakąś sytuację. Był mistrzem dyskusji, dlatego też wygrywał w Gdańsku wybory od 20 lat. Potrafił rozmawiać z trudnym przeciwnikiem politycznym. Z jednej strony, pamiętam go z liceum, jako poważnego kolegę. W podstawówce chodził w mocno wyprasowanych spodniach w kancik. Jednocześnie był bardzo otwartym, szczerym człowiekiem. Zapamiętam jako tolerancyjnego człowieka – zakończył Skiba.

Śmierć Pawła Adamowicza jest nieocenionym bólem dla wszystkich jego bliskich.