Sebastian Fabijański rozlicza się z Quebonafide przed naszą kamerą. Zarzucił mu kolejny błąd [WIDEO]

Quebonafide na początku tego roku zaskoczył wszystkich swoją metamorfozą. Raper w ten sposób promował swój nowy album Romantic Psycho. Wszystko to skłoniło go do rzeczy, których wcześniej nie robił. Zaczął pojawiać się w mediach, zakrył wszystkie tatuaże i całkowicie zmienił swój wizerunek. Raper powrócił już do swojego dawnego wyglądu, a w międzyczasie wypuścił także nowy teledysk Szubienicapestycydybroń. To właśnie w tym utworze raper odniósł się do Sebastiana Fabijańskiego.

Sebastian Fabijański, Quebonafide

Paulina Pucuła

18 lipca 2020, 10:20

Słowo "Sukces" sprawia, że chciałby cię zabić każdyRaperzy rozumiem, ale k***a Fabijański?! – nawijał.

Sebastian Fabijański o aferze z Quebonafide. Żałuje swoich słów?

Sebastian Fabijański nie pozostał dłużny raperowi i podczas jednego z wywiadów postanowił sparodiować kolegę po fachu. Cała medialna burza zaczęła się jednak od słów aktora i rapera, który w jednym z wcześniejszych wywiadów skomentował twórczość Quebo. O tym, jak z perspektywy czasu podchodzi do tej całej sytuacji związanej z konfliktem, opowiedział reporterce Jastrząb Post.

Sebastian Fabijański skomentował aferę z Quebonafide. Nie rozumie, dlaczego zwrócił uwagę akurat na jego słowa.

Nie rozumiem, dlaczego tego chłopaka tak dotknęło to, że powiedziałem coś na temat jego dwóch kawałków. Nagrał na mój temat numer, który finalizował jego wielką kampanię z metamorfozą. Nie wiem o co tam chodziło, ale moim zdaniem zrobił błąd, bo zwrócił na mnie uwagę. Oczywiście, dużo hejtu, nienawiści i wszyscy powtarzają ten sam cytat. To było bolesne i w pewnym momencie miałem takie myśli, że po cholerę mi ten cały sajgon i bajzel. Oczywiście zebrałem baty za to, że jestem szczery. Powiedziałem, co myślę na temat rapu w Polsce i na temat konkretnych artystów.

Cała ta sytuacja była sporą lekcją dla Sebastiana:

To też była lekcja. Nie ma sensu gadać na temat innych artystów, bo nic to dobrego nie przyniesie. Ja poślizgnąłem się na tej skórce od banana o ksywie Quebonafide. Ale nie mam żalu. Wiem o tym, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie ma w tym nieszczerości, pr-u, strategii marketingowej. Po prostu byłem szczery w każdym możliwym momencie, a to, że ludziom nie pasuje szczerość, bo kojarzy się z wolnością.

Cała rozmowa poniżej.