Robert Lewandowski: Byliśmy z żoną w miejscu, gdzie jest wojna. W zamkniętym obozie, gdzie wszystko jest tymczasowe

Pojechałem z żoną do Jordanii, gdzie mieści się obóz dla uchodźców z Syrii. Nie jest tak, że wcześniej nakręciliśmy moją kwestię, zanim tam przybyłem, o co czasem pytają różne osoby. Cały materiał powstał na miejscu, już po spotkaniu z dziećmi z obozu. Poznałem ich rodziców, bawiłem się z nimi. Z chłopcami graliśmy w piłkę. Może dlatego wszystko to wyszło bardzo naturalnie - wytłumaczył. - Byliśmy z żoną w miejscu, gdzie non stop jest wojna, chociaż na pozór nie toczą się tam działania wojenne. W zamkniętym ciasnym obozie, gdzie wszystko jest tymczasowe, myśli krążą wokół wojny. Ona jest w ludziach.

Zgodziłem się wciąć udział w kampanii Głos dzieci, ponieważ wcześniej znałem UNICEF, wiedziałem, jak działa i że pomaga głównie dzieciom, które są najbardziej bezbronnymi ofiarami, często wojen. Widziałem też, jaką siłę rażenia mają przygotowane przez tę organizację akcje, że są skuteczne. Kiedy dostałem propozycję udziału w tej kampanii, uznałem, że nie ma się co zastanawiać. Zgodziłem się z miejsca - zdradził.

To coś bezcennego - taka mała rzecz jak chwila wspólnego kopania piłki, a dało im to mnóstwo radości - stwierdził.