Rafał i Gabriel zostali okradzeni. Złodziej nie miał litości: "Nie było do czego wracać" [WIDEO]

Rafał Garbias i Gabriel Seweryn cieszą się ogromną popularnością. Swoją sławę zawdzięczają udziałowi w Królowych życia. W hicie TTV dali się poznać szerszej publiczności, która z miejsca ich pokochała. Niestety po kilku sezonach homoseksualna para zdecydowała się opuścić reality-show. Postanowili skupić się tylko i wyłącznie na swoim biznesie, czyli produkcji naturalnych futer. Widzowie jednak nadal bardzo interesują się tym, co u nich słychać.

Rafał i Gabriel

Paulina Pucuła

28 października 2020, 11:20

Gabriel Seweryn i Rafał Grabias okradzeni. Co zabrał złodziej?

Wydawać by się mogło, że Gabriel i Rafał wiodą życie pozbawione trosk. Niestety nic bardziej mylnego. W życiu spotkało ich wiele przykrych sytuacji. Dwukrotnie zostali okradzeni. W rozmowie z reporterką Jastrząb Post opowiedzieli, jak doszło do przykrych sytuacji.

Miałem taką sytuację, że wyjechałem na weekend. Wróciłem i nie było do czego wracać. Wszystko było ukradzione, puste mieszkanie – powiedział Gabriel.

Rafał dodał:

Drugą taką historię mieliśmy w momencie, kiedy sprowadziliśmy się do Warszawy i urządzaliśmy sobie mieszkanie. To był długi weekend majowy, chciałem sobie urządzić balkon, nie pojechaliśmy nigdzie za miasto, na żaden wyjazd, tylko postanowiliśmy spędzić go w mieście. Pojechaliśmy do jednego ze znanych centrów handlowych.

Gabrielowi wówczas skradziono torbę z rzeczami:

Chcieliśmy kupić stolik, kwiaty i inne rzeczy potrzebne na wyposażenie balkonu. Pewne rzeczy zakupiliśmy, ale ja oczywiście jak nigdy w życiu ściągnąłem torbę, położyłem na siedzeniu. Powiedziałem Rafałowi, żeby odprowadził wózek, ja się tym zajmę. Jakiś gościu podszedł do mnie i zapytał mnie, gdzie jest centrum. Ja się odwróciłem, obracam się, patrzę – nie ma torby. Tam były klucze od mieszkania, kilka tysięcy złotych, telefon komórkowy, kod z wejściem do mieszkania. Wszystko po prostu.

Jak się okazało, największym problemem okazało się wejście do domu:

Ukradli dokładnie wszystko. My zostaliśmy tylko praktycznie z autem. Była to nietypowa historia, bo do naszego mieszkania jest stary zamek i mamy wielki, ogromny klucz. To był maj, było ciepło. Pytałem Gabriela czy wziąć moje klucze, a on powiedział, że jego klucz wystarczy. W momencie kiedy nas okradli, to nawet nie mieliśmy jak wejść do domu. Wtedy się zaczęła historia, bo trzeba było wzywać ślusarza. Ślusarz chciał wszystkie dokumenty itd. Mordowaliśmy się cały dzień, żeby wejść do własnego mieszkania – powiedział Rafał w rozmowie z reporterką Jastrząb Post.

Całość rozmowy w materiale wideo.