Wyszły na jaw ostatnie słowa tragicznie zmarłej księżnej Diany! To co powiedziała nadal przeszywa serca jej fanów!
Minęło już prawie 25 lat od wypadku, w którym śmierć poniosła księżna Diana, dowiadujemy się, jak wyglądały jej ostatnie chwile. Xavier Gourmelon – jeden ze strażaków, który jako pierwszy dotarł na miejsce tragedii – opowiedział, w jakim stanie zastał Dianę i co od niej usłyszał.
03.03.2018 | aktual.: 26.08.2022 11:46
31 sierpnia 1997 roku limuzyna, którą jechała była żona księcia Karola i jej kochanek Dodi al-Fayed, z potworną siłą uderzyła w ścianę tunelu Pont de l'Alma w Paryżu. W ułamku sekundy samochód zamienił się kupę złomu. Na miejscu bardzo szybko pojawili się strażacy. Jednym z dziesięciu ratowników udzielających pomocy poszkodowanym był Gourmelon:
Samochód w strasznym stanie – wspomina Xavier w wywiadzie udzielonym gazecie "The Sun" – Od razu zabraliśmy się do roboty, żeby sprawdzić, kto potrzebował pomocy i kto żył.
Xavier zajął się Dianą, która leżała z tyłu samochodu, na podłodze. Księżna próbowała się ruszać. Była ranna w ramię, ale uraz nie wydawał się poważny – nie było krwi, ani innych widocznych obrażeń. Na widok strażaka będąca w szoku Diana przemówiła:
Powiedziała do mnie: "Mój Boże, co się stało?" – opowiada Gourmelon.
Zaraz potem księżnej podano tlen i wydostano ją z wraku samochodu. Właśnie moment po uwolnieniu z auta serce Diany przestało bić. Księżna nie oddychała:
Przez kilka sekund robiłem jej masaż serca i znowu zaczęła oddychać – mówi Xavier – Szczerze mówiąc, myślałem, że przeżyje. Z tego, co wiem, w karetce żyła. Ale potem dowiedziałem się, że zmarła w szpitalu. Bardzo się tym przejąłem.
Udzielając pomocy Dianie strażak nie wiedział, że ratuje członka brytyjskiej rodziny królewskiej i matkę następcy tronu. Kiedy przybył na miejsce widział tylko wrak i uwięzionych w nim ludzi, którzy czekają na ratunek. Kierowca samochodu – Henri Paul – już nie żył. Dodi Al-Fayed był w ciężkim stanie, ale jeszcze oddychał. Chwilę po przybyciu strażaków serce kochanka Diany przestało bić i zaraz po wydobyciu go z wraku, paramedycy potwierdzili, że mężczyzna nie żyje.
Zderzenie ze ścianą przeżył tylko Trevor Rees-Jones – ochroniarz księżnej. Mężczyzna był w strasznym stanie – uwięziony w zgniecionym aucie, z poważnymi obrażeniami twarzy, ale wciąż przytomny. Xavier Gourmelon wspomina, że nie można było go uspokoić:
Wciąż pytał o księżniczkę – "Gdzie ona jest? Gdzie ona jest?" – mówi o Rees-Jones Xavier.
Księżna Diana zmarła o 4 rano na skutek obrażeń wewnętrznych. Pomimo upływu czasu, jej śmierć nadal jest jednym z najbardziej wstrząsających wydarzeń współczesnej historii.
