Zbigniew Zamachowski udzielił pierwszego wywiadu po rozstaniu z Moniką Richardson. Nie żałuje końca związku? Przykre słowa aktora
Zbigniew Zamachowski i Monika Richardson przez wiele lat tworzyli udany związek. Chociaż na samym początku nie wróżono im szczęścia, to z biegiem lat udowadniali, że są dla siebie stworzeni. Dla każdego z nich było to już trzecie małżeństwo i nietrudno było o brak zainteresowania ze strony prasy i fanów. Aktor i dziennikarka chętnie pokazywali się razem na salonach i pozowali do zdjęć. Niestety sceptycy w tym przypadku mieli rację, a małżeństwo nie zdołało przetrwać próby czasu. Od kilku miesięcy wiadomo, że nie są razem. Nie dotrwali do 10. rocznicy ślubu.
Ich rozstanie było szeroko komentowane, a Monika napisała kilka postów na te temat, a także udzieliła wywiadów. Tym razem, po kilku miesiącach od rozstania głos zabrał Zamachowski.
Zbigniew Zamachowski cieszy się z rozwodu
Zbigniew Zamachowski nie analizuje, nie rozdrapuje ran, zamiast tego ruszył naprzód. W wywiadzie z okazji 60-urodzin pierwszy raz powiedział o rozstaniu z Moniką Richardson.
Melancholia jest mi bliska i nie jestem wolny od refleksji, natomiast żebym się szalenie wzruszał tym, że zrobiłem coś fajnego i mam cudowny życiowy bagaż, to zdecydowanie nie. Staram się iść dalej, bez szczególnej pazerności na przyszłość. Ta sześćdziesiątka pozwala mi na pewien spokój i daje możliwość, bym próbował uśmiechnąć się i do świata, i do siebie - powiedział aktor Onetowi.
Przyznał się do tego, że jak każdy człowiek popełnił błędy. Nie żałuje podjętych decyzji, nawet tych złych, bo nie widzi w tym celu.
Jest wiele rzeczy które, gdybym miał na nie wpływ, pewnie zrobiłbym inaczej. Jak każdy popełniałem błędy. Ale staram się nie żałować, bo ten żal niczego dobrego nie czyni. Poza tym mam nieustanne poczucie, że nasze życie jest nie tylko sumą podejmowanych decyzji, ale też wypadkową przeznaczenia. Czemuż ja mam żałować czegoś, co się nie stało albo stało, kiedy nie do końca mam mam na to wpływ - twierdzi Zbigniew Zamachowski.
Gdy zdecydował o tym, by zakończyć swoje małżeństwo i zamieszkał sam, cieszy się, że w końcu ma spokój.
Ja mogę jedynie zasugerować, co dla mnie jest ważne. A ważny jest bardzo mądrze pojęty święty spokój. Ja już nie chcę nikomu, w tym sobie, niczego udowadniać. Nie chcę szukać nieludzkich wyzwań i wspinać się na takie czy inne Kilimandżaro... A co w zamian? Wolę wejść na Babią Górę, i to spacerkiem. No i żeby jeszcze była pogoda. A po drodze napić się dobrego zimnego piwa i cieszyć się tym wszystkim, co się wydarza, spotykając fajnych ludzi. I tego się trzymam - wyznał aktor.
Jego słowa mogą zaboleć byłą małżonkę, Monikę Richardson.
