Tragiczna śmierć 33‑letniej gwiazdy na jeziorze. Nowe, porażające doniesienia

Od 8 lipca na jeziorze Piru w Kalifornii trwały poszukiwania Nayi Rivery, która wypożyczyła ponton, żeby popływać ze swoim synkiem, który był owocem związku gwiazdy z Ryanem Dorseyem. Wraz z czteroletnim Josey’em wypłynęli na jezioro. Po kilku godzinach przypadkowy żeglarz dostrzegł dryfującego samotnego chłopca. Było około godziny 16, kiedy znaleziono łódź. Niemal od razu wszczęto poszukiwania, jednak aktorki nie odnaleziono. W związku z tym, jak donosił Daily Mail, uznano ją za zmarłą i rozpoczęto poszukiwania w celu zlokalizowania jej ciała. Oprócz policji w akcję zaangażowany był zespół nurków i helikopter z dronem.

Jej ostatnie zdjęcie na Instagramie przedstawiało aktorkę i jej synka. Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy, w których fani nie tracili nadziei, że Naya zostanie odnaleziona żywa. Chłopiec później zeznał, że pływali w jeziorze, ale tylko jemu udało się wrócić szczęśliwie na ponton. Jego mamie to się niestety nie udało. Pojawiły się spekulacje, że Naya Rivera mogła popełnić samobójstwo, jednak śledczy wykluczyli taką ewentualność.

13 lipca wieczorem portal tmz.com podał informację, że po sześciu dniach poszukiwań z jeziora wyłowiono ciało kobiety. Przedstawiciele hrabstwa Ventura, gdzie działy się tragiczne wydarzenia, nieoficjalnie potwierdzili, że chodziło o zaginioną Nayę Riverę. Wiadomość przekazano opinii publicznej na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej. Policja poinformowała, że aktorka utonęła, jednak niewyjaśnione zostały przyczyny utonięcia. Kobieta była nie tylko doskonałą pływaczką, ale również dobrze znała jezioro, na którym była wraz z synem.

Według najnowszych informacji, jakie pojawiły się w The Sun, raport biura lekarza medycyny sądowej hrabstwa Ventura podaje, że Rivera wołała o pomoc. Mały Josey opowiedział babci, co zdarzyło się na wodzie. Chłopiec wraz z mamą skakał z łódki "na 3", miał na sobie kamizelkę ratunkową. Aktorka po skoku wyciągnęła dziecko z jeziora, jednak sama nie zdołała z niego wyjść. Jakiś czas później dziecko zauważyło, że matka wyciąga do góry ręce i woła "pomocy", by następnie zniknąć na dnie jeziora.

Według ustaleń lekarza medycyny sądowej w momencie wypadku Naya była pod wpływem alkoholu oraz silnych leków na receptę. Opakowania tabletek oraz puszki znaleziono na łodzi. Z raportu toksykologa wynika, że miała w organizmie niski poziom kofeiny, diazepamu (substancja uspokajająca), fenterminy (pochodna amfetaminy), nordazepamu (lek przeciwlękowy, nasenny) oraz amfetaminy.

Rivera nie leczyła się na żadne poważne choroby, czasem miewała zawroty głowy. Krótko przed śmiercią dopadła ją infekcja zatok.