Małgorzata Ostrowska oddała piękny hołd zmarłemu menadżerowi. To, co zrobiła wzrusza do łez
Małgorzata Ostrowska przyznaje, że to śmierć Piotr była najważniejszym bodźcem, który kazał jej nagrać najnowszą płytę – Na świecie nie ma pustych miejsc. Nagłe odejście przyjaciela dosadnie uświadomiło jej jak kruche jest życie i jak bardzo nieprzewidywalne. Dlatego właśnie Piotrowi, Małgorzata zadedykowała ten album.
Piotrze, Tobie tę płytę dedykuj, byłeś przy nas cały czas. Wiem, ze pokochałbyś ją tak, jak ja – napisała artystka w książeczce dołączonej do swojej płyty.
Małgorzata Ostrowska o płycie "Na świecie nie ma pustych miejsc"
Tytuł albumu pochodzi od utworu kończącego album. Małgorzata napisała go na długo przed nagłą śmiercią menadżera, ale jak sama twierdzi, życie dopisało do tego tekstu swój komentarz:
Piotr był przy mnie od początku mojej działalności. Gdy nagle odszedł czułam się totalnie zagubiona. Bałam się, że bez niego po prostu sobie nie poradzę. Ale wtedy właśnie życie dopisało szczegóły tej historii i w moim zawodowym życiu pojawił się Maciej Durczak. Nagle ten tekst nabrał zupełnie nowego wymiaru, bo choć Piotra wciąż bardzo brakuje to wiem, że świat nie znosi pustki. Wszystko się zmienia; świat, my, nasze emocje, ale nasz mały, osobisty wszechświat nigdy nie zostaje pusty. I o tym są też te piosenki – opowiedziała wokalistka w wywiadzie dla "Interii".
Małgorzata przyznaje, że Piotr Niewiarowski zarządzał nie tylko jej życiem zawodowym, ale także częściowo prywatnym. Byli w tak dobrej komitywie, że kiedy artystka szukała dentysty czy warsztatu samochodowego, to pierwszy telefon wykonywała do Piotra.
Dlaczego Małgorzata zaczęła śpiewać o miłości?
Nowa płyta wokalistki słynącej z najbardziej rockowego głosu w Polsce jest zaskakująco łagodna, subtelna i wyjątkowo kobieca. Zamiast ostrych rockowych gitar są smooth-ballady przy pianinie. A przewodnim tematem albumu jest miłość. To o tyle zaskakujące, że jako wokalistka Lombardu rzadko śpiewała o tym uczuciu:
W latach 80. byłam zdecydowanie bardziej zamknięta w sobie. Poza tym będąc młodą osobą wydaje się, że miłość nam się po prostu należy, jest oczywista, na wyciągnięcie ręki, nie trzeba się o nią starać, a życie dookoła jest od niej ciekawsze i bardziej inspirujące. Po latach widzę, że to wszystko dokoła owszem, jest ważne, ale wobec miłości jednak miałkie. Wszystko przemija, a miłość zostaje, a nawet staje się motorem naszego życia. Dojrzałam do tego, by nie bać się o tym mówić! – wyznaje artystka.
Czy ostry wizerunek Małgorzaty Ostrowskiej to już przeszłość?
Małgorzata zaprzecza jakoby już na zawsze stępiła swoje "pazurki". Twierdzi, że jest osobą niejednowymiarową i ta łagodniejsza oraz bardziej kobieca Małgorzata zawsze w niej była, tylko szeroka publiczność takiej nie znała. Teraz nadszedł czas, by pokazać światu tę twarz. Niemniej już zapowiada, że kolejny album będzie zdecydowanie ostrzejszy i bliższy temu, co robiła na początku swojej działalności, gdy jej menadżerem był Piotr Niewiarowski menedżer muzyczny i były szef marketingu Radia Merkury.
Kim był menadżer Małgorzaty Ostrowskiej?
Piotr Niewiarowski w latach 70. był kierownikiem studenckiego klubu „Od Nowa" w Poznaniu, a następne wicedyrektorem Filharmonii Poznańskiej. W latach 80. współtworzył zespołu Lombard i był menadżerem. Na początku lat 90. po opuszczeniu grupy przez Małgorzatę Ostrowską zajmował się jej karierą solową. Wiele lat był także szefem marketingu Radia Merkury.
