Znany sportowiec posądzony o pobicie kobiet na proteście. Oficjalnie komentuje: "Zaczął się koszmar"
Protesty kobiet trwają już od 22 października, kiedy to Trybunał Konstytucyjny zaostrzył prawo aborcyjne. Niestety nie obeszło się bez incydentów. We Wrocławiu, podczas demonstracji na ul. Kazimierza Wielkiego, agresywny mężczyzna pobił dwie kobiety. Kiedy akt został upubliczniony, w sieci aż wrzało - pojawiło się mnóstwo wpisów oburzonych internautów. Jeden z dość popularnych użytkowników Twittera o pobicie oskarżył Maksymiliana Bratkowicza - utytułowanego kickboksera z Wrocławia, opublikował jego zdjęcie i napisał, że to na pewno on pobił kobiety. Rozpoczął się lincz na sportowcu.
Maksymilian Bratkowicz komentuje bezpodstawne oskarżenia o pobicie kobiet na proteście
Bratkowicz od razu po publikacji zaczął otrzymywać wiadomości, w których internauci wyrażali swoją frustrację, grozili mu. Pojawiły się także SMS-y podobnej treści:
Zaczął się koszmar. Nie było mnie w ogóle na demonstracji. A nagle zacząłem dostawać nieustanne wiadomości z wyzwiskami, pogróżkami. Początkowo nie wiedziałem o co w ogóle chodzi. Moja reputacja legła w gruzach, mimo że nic złego nie zrobiłem! - mówi SE kickbokser.
Kiedy Maksymilian zorientował się, o co chodzi, był przerażony. Z uznanego sportowca stał się damskim bokserem. Fala hejtu jest ogromna.
Nie mogę też pozwolić na to, aby mnie oczerniano - dodaje sportowiec w rozmowie z SE.
Opublikował także oświadczenie na Instagramie, w którym stanowczo mówi nie, oczerniającym go internautom, bo mimo iż winny pobicia został zatrzymany, to Bratkowicz jest ofiarą niesprawdzonej informacji puszczonej do sieci.
(...) Chciałem powiedzieć, że nie mam nic z tym wspólnego, jestem zażenowany całą tą sytuacją. I na pewno tak tego nie zostawię. Osoby winne będa pociągniete do konsewkwencji prawnych. Nie odpuszczę tak tego (...) - mówił wzburzony na wideo nagranym późno w nocy.
Sprawą już zajęli się prawnicy Bratkowicza. Internauci, którzy są autorami obraźliwych, nieprawdziwych komentarzy, poniosą konsekwencje. Ta sprawa powinna być też przestrogą dla innych: łatwo jest rzucić oskarżenie w sieci pod adresem niewinnego człowieka i zniszczyć mu życie. Niestety nie jest łatwo tego cofnąć.
