Książę Harry boleśnie upokorzony przez rodzinę. I to tuż przed pogrzebem królowej Elżbiety II. "Złamali mu serce"

Książę Harry i jego żona Meghan Markle od momentu śmierci królowej Elżbiety II cały czas pozostają w Londynie. Sussexowie wspierają rodzinę królewską w tym trudnym czasie i uczestniczą we wszystkich uroczystościach i działaniach związanych z pochówkiem monarchini.

Małżonkowie po tym, jak zdecydowali się na wyprowadzkę do USA, nie mieli najlepszych relacji z pozostałymi członkami monarchii, ale da się zauważyć, że w tym szczególnie trudnym dla wszystkich okresie, odłożyli niesnaski na bok.

Młodszy syn króla Karola III bardzo przeżywa nie tylko odejście swojej babci, ale też to, że nie zdążył się z nią pożegnać. Gdy do wiadomości publicznej podano informację o śmierci 96-letniej monarchini, samolot z nim na pokładzie dopiero kołował na lotnisku w Szkocji, gdzie zmarła.

Książę i jego żona po śmierci królowej chętnie spotykali się z Brytyjczykami i dziękowali im za ogrom okazanego wsparcia. Małżonkowie ramie w ramię z Kate i Williamem pojawiali się przed bramami zamku Windsor. Harry razem z pozostałymi wnukami królowej czuwał też przy trumnie z jej ciałem, która od środy 14 września do poniedziałku 19 września rano była wystawiona na widok publiczny w Westminster Hall.

Od samego początku ogromne zainteresowanie wzbudzało to, w jakim stroju książę pojawi się na oficjalnych uroczystościach pogrzebowych. Jego rzecznik przekazał, że będzie to odzież codzienna, ale ostatecznie król Karol III miał życzyć sobie, aby jego syn wystąpił w galowym mundurze.

W momencie, gdy Harry zrzekł się oficjalnych funkcji w monarchii, pozbawiony też został swoich patronatów i tytułów wojskowych. W związku z tym jego mundur różnił się znacznie od tego, który miał na sobie książę William. Z pagonów zniknęły inicjały królowej Elżbiety II, czyli ER (Elizabeth Regina).

Okazuje się bowiem, że królewskimi inicjałami mogą posługiwać się jedynie członkowie monarchii, którzy pracują na rzecz korony. Takim nie jest Harry, który ponad dwa lata temu zrezygnował ze swoich funkcji. Na pewno jednak był to dla niego spory cios.