Chodziło dokładnie o zwykły wpis Joanny, który zamieściła na swoim profilu, a dotyczył on niepozornej diety, dzięki której Racewicz w ciągu 40 dni schudła 10 kilogramów.
TVP uznała wpis jako lokowanie produktu bez ich zgody - podał informator Super Expressu Joanna Racewicz przerwała wreszcie swoje długie milczenie, wydając obszerne oświadczenie w tej sprawie. Skrupulatnie wyjaśnia cały incydent, ku zaskoczeniu oznajmia również, że sama postanawia odejść z TVP :
Kiedy 6 marca wychodziłam ze studia ‘Pytania na śniadanie’ nie wiedziałam, że będzie to mój ostatni program. Nie miałam więc szansy pożegnać się z Państwem i podziękować za półtora roku serdecznej uwagi i fantastycznej przygody. Czynię to więc teraz, właśnie tutaj. Dziękuję za wszystkie dobre słowa i dowody Państwa sympatii. Jestem też wdzięczna za każdą krytykę, bo właśnie ona motywowała mnie do zmian, uśmiechu i pozbycia się sztywnego kostiumu ‘pani, która przyszła do śniadaniówki prosto z programu informacyjnego.Teraz w moim życiu czas na kolejne zmiany. Dwa tygodnie temu, tuż po programie zostałam poinformowana przez Kierownika Redakcji ‘Pytanie na śniadanie’, p. Katarzynę Adamiak-Sroczyńską, że zostaję zawieszona w pracy z powodu naruszenia zasad etyki dziennikarskiej. Zawieszona do wyjaśnienia. Zarzucano mi, że dopuściłam się lokowania produktu, a co za tym idzie kryptoreklamy, posługując się wizerunkiem własnym i Programu. Chodziło o posty, w których pokazywałam stosowaną przeze mnie dietę i ubrania, w których występowałam w programie. Istotnie, scenografia ‘Pytania na śniadanie’ była tłem kilku zdjęć i filmów. Była, bo traktowałam studio jak swoje naturalne środowisko.Trochę, jak drugi dom. Posty ukazywały się jednak wyłącznie w moich kanałach w mediach społecznościowych, a więc w prywatnej przestrzeni kontaktu z Państwem, Przyjaciółmi, Znajomymi i Widzami. Ich celem nie była działalność komercyjna, ale chęć podzielenia się z Państwem stylem życia i wyborami, które mogą pozytywnie motywować każdego, komu mój świat wydaje się interesujący. Napisałam wyjaśnienie, zapewniłam o gotowości do rozmowy i naprawy wszelkich niezręczności, natychmiast skasowałam wszystkie sporne materiały. Czekałam na odpowiedź ze strony mojego Pracodawcy, ale ta nie nadchodziła.Nie skutkowały także próby spotkań z Dyrekcją i Przełożonymi. Zamiast dialogu - dziesięć dni później - Telewizja Polska SA opublikowała oficjalne oświadczenie, o którym dowiedziałam się z mediów. Jest w nim informacja, że wykorzystywałam markę 'Pytanie na śniadanie' do promocji produktów ‘bez wiedzy i zgody kierownictwa programu, co powtarzało się mimo upomnień ze strony przełożonych’. Mniejsza o logiczną niespójność w tym zdaniu. Ważniejsze, że nigdy nie było żadnych upomnień.W tej sytuacji mam prawo sądzić, że posłużono się pretekstem, a rzeczywiste powody rozprawy ze mną są zupełnie inne. Zwłaszcza, że stawiane mi zarzuty naruszenia zasad etyki dziennikarskiej dotyczą jedynie programu 'Pytanie na śniadanie', a nie rzutują na prowadzone przeze mnie programy na antenie TVP Polonia. Wniosek stąd taki, że albo w TVP SA obowiązują dwa różne kodeksy etyki, albo, że nie o etykę tutaj chodzi.Domysły o istotę sprawy zostawiam Szanownej Publiczności. W tym jednak miejscu pragnę poinformować - Widzów i Pracodawcę - o mojej decyzji rozwiązania niemal 20 - letniej współpracy. Pozwoliłam sobie wybrać drogę medialną, bo właśnie taka została mi narzucona przez TVP SA. Kończę duży i ważny etap w życiu, nie czekając na decyzję z Woronicza 17. Kończę na własnych warunkach, sama, z podniesioną głową. Bo nie czuję się winna - napisała Joanna Racewicz w oświadczeniu, które przesłała do władz TVP. Obecnie na profilu dziennikarki pojawił się kolejny mocny tekst dotyczący sprawy jej oświadczenia i odejścia z TVP:
Kochani, jeśli mogę się tak do Was zwrócić... w mediach jest już moje oświadczenie z decyzją o odejściu z TVP. Tłumaczę w nim dlaczego tak postanowiłam, ale jeszcze tu - choć kilka słów.. Przede wszystkim chcę Wam podziękować - za czasy „Panoramy” i za wspólne poranki w „Pytaniu na śniadanie”. Za każdy dowód sympatii, każdy list i każde zwierzenie. Świadomość, że po drugiej stronie ekranu są Widzowie, którym nie jest wszystko jedno - zawsze dodaje sił. Teraz Wasze wsparcie będzie dla mnie szczególnie ważne. Tak, podjęłam decyzję o odejściu z Telewizji Polskiej. Trudno mi pogodzić się z zarzutami, które wyglądają jak pretekst, z lekceważeniem, na które nie zasłużyłam i metodami na komunikację przez oficjalne oświadczenia. Nie ma też mojej zgody na nieprawdziwe argumenty. Nie było wielokrotnych „upomnień przełożonych” w sprawie rzekomej „promocji” artykułów na moim Instagramie. Jest też różnica między promocją ( czytaj: komercją), a dzieleniem się własnym życiem z Wami, dla których - wiem to - mój świat nie jest bez znaczenia. Zamykam rozdział. Długi i ważny. Sama, z własnej woli, z podniesionym czołem, właśnie dlatego, że nie czuję się winna. Trzymajcie za mnie kciuki. Patrzę przed siebie i ruszam w drogę - czytamy na Instagramie Joanny Racewicz Co o tym wszystkim myślicie?
[1/11] Joanna Racewicz - TeleKamery 2016