Jarosław Kret tym razem naprawdę przesadził. Przypisał sobie sukces Beaty Tadli! Nie skrzywdził jej już wystarczająco?
Niespodziewane rozstanie Jarosława Kreta i Beaty Tadli bez wątpienia zapisze się w kronikach 2018 roku. Para spotykała się ze sobą od pięciu lat, była niemal nierozłączna... Aż nagle w mediach gruchnęła wieść, że Kret nie tylko porzucił śliczną partnerkę, ale w dodatku nawet jej o tym nie poinformował. Rewelację przekazał Beacie reporter tabloidu podczas wiosennej ramówki Polsatu. W rezultacie, Tadla zalała się łzami i całą imprezę przepłakała, a Kret brylował na salonach jak gdyby nigdy nic.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że nie było to pierwsze takie rozstanie w wykonaniu Jarosława, a w dodatku para wciąż będzie się widywała, bo oboje uczestniczą w Tańcu z Gwiazdami. I choć Kret zarzekał się niedawno na Instagramie, że chciałby odpaść, wcale nie przeszkadza mu to w przypisywaniu sobie sukcesu Beaty.
W rozmowie z Super Expressem przypisał sobie sukces Tadli w show twierdząc, że... wzięli ją do niego tylko na jego wyraźne żądanie!
Myślicie, że to prawda czy pogodynek próbuje ratować nadszarpnięty wizerunek? Jeśli to drugie, to nie zabiera się do tego najlepiej...