NewsyEwa Minge obszernie wyjaśniła powody dla których pozwała chirurga plastyka

Ewa Minge obszernie wyjaśniła powody dla których pozwała chirurga plastyka

Ewa Minge
Fot.akpa
Ewa Minge Fot.akpa
Izabela Wodzińska
29.01.2015 19:32, aktualizacja: 30.01.2015 07:38

Jak udowodniła, że nie miała żadnych operacji plastycznych? "Okresowe zmiany w wyglądzie mojej twarzy są wynikiem udokumentowanej choroby..."

Eva Minge wniosła pozew przeciwko lekarzowi, który uznał, że projektantka poddała się licznym operacjom plastycznym. W wyemitowanym materiale wskazał nawet miejsca na twarzy Evy, gdzie miały widnieć blizny po ingerencji chirurgicznej. Eva postanowiła wydać stosowne oświadczenie po wygranym procesie, a to za sprawą licznych pytań od dziennikarzy mediów różnego autoramentu.

Eva uważała, że lekarz dopuścił się zniesławienia. Czuła się oszukana i zraniona. Dlatego podała sprawę do sądu. Teraz jej zapewnienia potwierdził sąd. Orzekł, że Ewa nie poddała się żadnym operacjom plastycznym ani nawet tym estetycznym!

Stylistka opublikowała też relację z procesu, aby każdy wiedział co działo się na sali rozpraw i wyjaśniła, dlaczego pozwała lekarza.

Sprawa nie dotyczyła wyimaginowanych i naciągniętych faktów. Nie była też wynikiem przejęzyczenia się Pana doktora, na które powołują się niektórzy z dzwoniących do mnie dziennikarzy - napisała Ewa

Pozwany lekarz dokładnie opisał miejsca na twarzy Evy, gdzie znajdują się domniemane chirurgiczne cięcia. Potem się z tego wycofał twierdząc, że był to tylko liffting.

Pan doktor użył w swojej wypowiedzi wyemitowanej częściowo w programie w tvn sformuowania "lifting naciągnięty na siłę" . Poza anteną, na fb programu „Na językach", został wyemitowany cały wywiad (już niedostępny, wobec czego nie mogę podać linka), w którym lekarz określa go mianem liftingu „amerykańskiego” i pokazuje wyraźnie miejsca na mojej twarzy, w których jego zdaniem powinny znajdować się blizny.

Ewa, żeby zadać kłam opinii pozwanego lekarz,  poprosiła o ekspertyzę innego lekarza. Jego opinia była przeciwna do opinii pozwanego. Nie stwierdził on żadnych blizn na twarzy Ewy.

Na tę okoliczność wystąpiłam z wnioskiem o opinię biegłego chirurga plastycznego. Opinia, poprzedzona dokładnym badaniem, była jednoznaczna. Brak na mojej twarzy jakichkolwiek blizn lub innych charakterystycznych śladów, co wyklucza lifting. O badania i opinie dotyczące innych operacji czy zabiegów sama wnosić nie mogłam, bo musiałam odnosić się wyłącznie do tego, co mówił lekarz w udzielonym wywiadzie - napisała Eva

Wszystko, co powiedział pozwany lekarz było kłamstwem na potrzeby programu telewizyjnego.

Niezależnie od tego sąd uznał, że mówiąc o naciąganiu twarzy na siłę lekarz nie mógł mieć na myśli zabiegu nieoperacyjnego i odrzucił te wyjaśnienia. Jeśli więc obecnie - jak słyszę - pojawiają się sugestie, że wygrana to efekt „przejęzyczenia się” pana doktora, to stwierdzam stanowczo, że takie tłumaczenia były już podnoszone i zostały przez sąd ocenione jako bezpodstawne w świetle ustalonych faktów. Lekarz wiedział, co chce powiedzieć i opisał dość szczegółowo operacja, którym miałam się poddać, co okazało się wierutnym kłamstwem - napisała Eva.

Okazuje się, że zmiany w wyglądzie Evy to efekt choroby i stałego przyjmowania sterydów.

W toku procesu wyjaśniałam, że okresowe zmiany w wyglądzie mojej twarzy są wynikiem udokumentowanej choroby i m.in. brania od lat sterydów, o czym zresztą wielokrotnie informowałam publicznie. Oskarżony miał więc okazję zreflektować się i wycofać ze swoich wypowiedzi, czego nigdy nie zrobił, podtrzymując do końca swoje - obrażające mnie - konfabulacje  - twierdzi Eva.

Eva długo milczała szykanowana przed media. Ale kiedy o jej wyglądzie wypowiedział się lekarz nie wytrzymała.

Proces miał na celu obronę mojej godności oraz zatrzymanie uporczywego naruszania moich praw jako człowieka. Rozpoczęłam walkę w dniu,w którym do dyskusji medialnej nad moim wizerunkiem w charakterze eksperta włączył się lekarz. Miejsce lekarza według przysięgi Hipokratesa jest po innej stronie - twierdzi Eva.

Eva ma nadziej, że ten wygrany proces utnie szykany prasy. Poniosła wiele kosztów, począwszy od tych materialnych po starty moralne. To jak malują ją media przekłada się na wizerunek jej firmy za granicą.

Nie oznacza to, że w przypadku dalszych insynuacji w tym temacie i naruszania mojej czci i prawa do prywatności, poprzestanę na tej sprawie. Mam nadzieję, że temat ten przestanie funkcjonować wreszcie w mediach jako oczywisty tani pęd do sensacji i proste zarabianie na moim wizerunku oraz czystej ludzkiej godności. Naruszenie moich dóbr osobistych przez rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na temat mojego wyglądu jest oczywiste, a z uwagi na skalę tego zjawiska przybiera wręcz znamiona znęcania się. Straty materialne, jakie z tego tytułu ponoszę są - podobnie jak straty moralne - na bardzo wysokim poziomie. Nie mogę więc pozwolić na dalsze używanie sobie moim kosztem. Tym bardziej, że występuję nie tylko pozycji osoby prywatnej - Ewy Minge, ale także dużej polskiej marki, która na rynkach międzynarodowych buduje wizerunek Polski swoim produktem. Produktem, który jest sprzedawany razem z najlepszymi markami międzynarodowymi. Konsekwencje naruszania mojego wizerunku przenoszą się wiec automatycznie - i w coraz większym stopniu - na pole ekonomiczne - napisała Eva.

W obronie matki stanął jej syn Oskar Minge, który nie wytrzymał i użył wielu niecenzuralnych słów.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także