Chrissy Teigen po stracie dziecka nagle ucichła. Teraz przerywa milczenie i tłumaczy, co się z nią działo
Chrissy Teigen i Johny Legend spodziewali się narodzin trzeciego dziecka, o czym poinformowali w bardzo oryginalny sposób. Wraz z dziećmi zagrali w teledysku piosenkarza do piosenki Wild. Zaokrąglony brzuszek modelki rzucał się w oczy. Niestety radość nie trwała długo.
Na początku października Teigen poinformowała w mediach społecznościowych, że straciła dziecko. Udostępniła wzruszające zdjęcia, na których u boku modelki pojawił się mąż. W opisie podzielili się emocjami, jakie im towarzyszyły:
Jesteśmy w szoku i odczuwamy ból, o którym wcześniej tylko słyszeliśmy, to rodzaj bólu, jakiego wcześniej nie czuliśmy. Nie byliśmy w stanie zatrzymać krwawienia i podać dziecku potrzebnych mu płynów, pomimo wielu worków z transfuzją krwi.
Chrissy Teigen przerywa milczenie. Co napisała?
Chrissy Teigen zniknęła z social mediów. Po dwóch tygodniach od straty dziecka postanowiła przerwać milczenie. Opublikowała wiadomość skierowaną do fanów. Na Instagramie udostępniła wpis swojego męża, który opublikował na Twitterze. Mężczyzna podczas Billboard Music Award oddał hołd dziecku, a także swojej żonie. Gdy nagranie trafiło do sieci, opatrzył je krótkim komentarzem:
Ten występ dedykuje Chrissy. Tak bardzo Cię kocham i cenię rodzinę, jaką udało się nam stworzyć. Razem doświadczyliśmy wzlotów i upadków.
Modelka post męża skomentowała krótkim komentarzem:
Ucichliśmy, ale wszystko jest dobrze. Bardzo was wszystkich kochamy.
Wpis nie przeszedł bez reakcji. Internauci w komentarzach próbują dodać otuchy, wysyłają słowa wsparcia:
- Trzymacie się razem, a wszystko się ułoży. W miłości siła. Trzymam za Was kciuki, jesteście najlepsi.
- Jesteście pięknym dowodem na to, że kiedy ma się drugą osobę przy sobie, to ma się wszystko.
- Uwielbiam Was, od lat jesteście dla mnie wzorem do naśladowania.
- Szkoda, że akurat Was spotkała ta tragedia, bardzo wam współczuję.
Warto wspomnieć, że Chrissy Teigen i Johny Legend są małżeństwem od 2013 roku.
