Blanka Lipińska poszła do fryzjera i zafundowała sobie metamorfozę: "Zamieniłam się w Shakirę". Dostrzegacie podobieństwo?
Blanka Lipińska stała się sławna dzięki powieści 365 dni. Książka stała się bestsellerem, co skłoniło ją do napisania kontynuacji. Zarówno pierwsza, jak i druga część cyklu, zostały zekranizowane, a obecnie można je oglądać na platformie Netflix. Filmy zyskały mieszane recenzje krytyków, jednak nie można im zarzucić, że nie są popularne wśród widzów.
Autorka uważa, że krytyka jej filmów często jest nieuzasadniona. Niektóre osoby podobno przekreślają go z góry i oceniają, choć nawet się z nimi nie zapoznały.
Nie wiem, nie znam się, to się wypowiem – nie będę tego rozkminiać. Każdy ma prawo, ale nie każdy ma rozsądek. Wypowiadać się na temat czegoś, czego się nie widziało – nie wyobrażam sobie tego, jeśli mam być szczera – skwitowała.
Lipińska jest aktywna w social mediach. Na samym Instagramie śledzi ją ponad 800 tysięcy internautów. Piękność codziennie dodaje tam nowe zdjęcia i relacje. W środę pochwaliła się tym, że sprawiła sobie nową fryzurę. Jak teraz wygląda?
Blanka Lipińska zmieniła fryzurę. Zdjęcia
Pisarka prezentuje się głównie w wyprostowanych włosach. Dziś postanowiła zaszaleć i poszła do fryzjera, który zrobił jej fale, zwiększające objętość włosów. Blanka zaprezentowała fryzurę w krótkim wideo. Jak sama powiedziała, wygląda jakby "zamieniła się w Shakirę". Ujęcia gwiazdy po metamorfozie zobaczycie w galerii.
Dostrzegacie podobieństwo Polki do latynoskiej gwiazdy?
Blanka Lipińska w ogniu krytyki
W ostatnich dniach Blanka mocno oberwała od fanów. Wszystko przez to, że pokazała na Instastory masło, które miało mieć zero kalorii. Jej twierdzenia na temat produktu zostały obalone przez dietetyka, Marcina Jackowiaka. Internauci przyklasnęli specjaliście i zamieścili w sieci wiele nieprzychylnych postów pod adresem autorki książek.
Lipińska zareagowała na krytykę, przyznając, że została wprowadzona w błąd.
Właśnie uświadomiono mnie, że zostałam oszukana, ponieważ ten produkt, który wszędzie ma napisane „zero” i jest w zakładce sklepu z żywnością „zero”, i nigdzie nie ma innej tabeli kalorycznej niż ta, która pokazuje wszędzie „zero”, że to jest oszustwo. Bo tu jest napisane, drobnym druczkiem: „wartość kaloryczna na jedno użycie, 1/3 sekundy” – wytłumaczyła.
Słyszeliście o nowej "aferze"?
