Ile?! Emerytura Alicji Majewskiej to śmiech na sali. Artystka ujawniła, jaką kwotę dostaje od państwa
Alicja Majewska jest zdecydowanie niekwestionowaną gwiazdą polskiej sceny muzycznej. Artystka może pochwalić się niezłym dorobkiem. Na jej koncie znajduje się kilkanaście płyt, dziesiątki przebojów i wiele nagród. Za swoją twórczość dostała wyróżnienie w postaci Brązowego Medalu Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Współpracowała z najwybitniejszymi znanymi osobami. Brała udział w programie TVP2 The Voice Senior, gdzie zasiadała na stanowisku trenera.
Alicja Majewska przechodzi kryzys finansowy
Alicja Majewska jeszcze do niedawna myślała, że nie będzie miała powodów do zmartwień w kwestii finansów. Miała rozplanowane koncerty promujące jej najnowszy krążek Żyć się chce, niemalże na wszystkie weekendy w sezonie jesienno-zimowym. Jednak pandemia koronawirusa sprawiła, że musiała odwołać około 30 spotkań z fanami (m.in. w Kielcach, Stalowej Woli, Opolu). Jednak artystka wydaje się być dość wyrozumiała w tej kwestii. Zdaje sobie sprawę, że podyktowane było to kwestiami zdrowotnymi.
Życie zmusza nas do godzenia się z wieloma rzeczami, na które nie mamy wpływu. Teraz najważniejsze jest nasze zdrowie - podkreśla gwiazda.
Alicja Majewska nigdy nie narzekała na to jak żyje. Mimo odwołanych koncertów gwiazda jest wciąż w dobrym humorze. Pieniądze są dla niej dobrem nabytym i sama śmieje się z wysokości swojej emerytury. Ma jej niewiele, bo tysiąc złotych.
Tyle mam, ale się nie żalę, bo przecież mogę dorobić – żartowała w wywiadzie.
Bardziej niż pieniędzy Majewska żałuje tego, że nie spotka się ze swoimi fanami. Do tej pory zdarzyło się jej tylko raz odwołać koncert. Było trzy lata temu, kiedy groźny wirus zaatakował jej tchawicę i straciła głos.
Każde spotkanie z publicznością to dla mnie wielki zaszczyt. Ogromnie doceniam to, że ludzie kupują bilety na moje koncerty – mówi piosenkarka i podkreśla, że wypełniona po brzegi widownia daje jej szczęście.
Alicja jednak raz w życiu poczuła się na scenie źle. Było to kilka lat temu, gdy uległa namowom i zgodziła się wystąpić podczas imprezy charytatywnej zorganizowanej przez fundację Ilony Felicjańskiej.
Wyszłam do pierwszej piosenki, śpiewam, żyły mi pękają, a słyszę tylko harmider rozmów. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, więc zeszłam ze sceny. Włodek Korcz wstał i zszedł razem ze mną. Zaczęli nas przepraszać... Wróciłam i zaśpiewałam jeszcze dwie piosenki, a ludzie tak bili brawo, że bisowałam – ujawniła.
Piosenkarka, póki co nie zamierza schodzić ze sceny i ani myśli o emeryturze. Z niecierpliwością czeka na kolejne spotkania z fanami.
