Na ich ślub czekała cała Polska. Związek Marcina Dorocińskiego i Małgorzaty Kożuchowskiej nagle się rozpadł

Poznali się ponad 30 lat temu, ale uczucie wybuchło później. Wiele osób miało nadzieję na ich ślub i szczęśliwe zakończenie, ale tak się nie stało. Małgorzata Kożuchowska i Marcin Dorociński byli naprawdę gorącą parą. Co się stało?

Małgorzata Kożuchowska i Marcin Dorociński byli parą od 1997 roku. Poznali się w teatrze. On był o dwa lata młodszy. Oboje mieli ogromne ambicje. Czy to kariera stanęła na drodze do ich szczęścia?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W jednym z wywiadów przed laty, wówczas 28-letnia Kożuchowska zdradziła, że szuka swojego przeciwieństwa.

Lubię mężczyzn zdecydowanych, którzy wiedzą, czego chcą. Bo sama mam problemy z podejmowaniem decyzji. (...) Mój mężczyzna musi też być odważny, powinien mieć odwagę wypowiadania swojego zdania, walczenia o swoje. Nie znoszę konformistów i pantoflarzy - mówiła.

Choć jej kariera dopiero rozkwitała, nie miała oporów, by mówić o planach dotyczących założenia rodziny. To tylko potęgowało pewność, że to właśnie z Dorocińskim stanie na ślubnym kobiercu.

Rodzina, dzieci to dla mnie jedyny prawdziwy azyl spokoju, miłości. Patrząc na moich rodziców wiem, że jest to naprawdę możliwe. Wychowałam się w szczęśliwej rodzinie, mam kochających rodziców i dwie fantastyczne młodsze siostry - powiedziała Vivie!.

Aktorka marzyła o spokojnym życiu pod Warszawą, w domu z ogrodem "gdzie będzie czekał mąż i dwójka dzieci — chłopiec i dziewczynka".

Choć Kożuchowska nie przyznała wtedy, kim jest jej wybranek, nie ukrywała, że jest zakochana. 

Nie jesteśmy zaręczeni i nie wyznaczyliśmy jeszcze daty ślubu, ale to chyba kwestia czasu. (...) Jestem tradycjonalistką i dopóki mój związek nie zostanie przypieczętowany ślubem, nic nie powiem. 

Dlaczego więc Kożuchowska i Dorociński się rozstali? Powodem miał być brak czasu, który "nie sprzyja prowadzeniu ustabilizowanego życia i założeniu domu".

Zobacz też: Wszyscy patrzą na pląsy "Lewej" z przystojnymi Hiszpanami. Robert Lewandowski w końcu zabrał głos