Maciej Orłoś ujawnia szokujące kulisy zmian w "Teleexpressie": "Będzie coraz gorzej"

To była chyba sprawa Jurka Owsiaka. Gdzieś w okolicy lutego jest podawany bilans Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a Orkiestra zawsze była w Teleexpressie obecna. Tym razem, i mogę sam się też przyznać do błędu, że się za późno zorientowałem, nie było na ten temat ani słowa. Dlaczego? Bo nikt nie zgłosił tematu. To są ci sami ludzie, zespół, mamy do siebie zaufanie. To co się stało? Czy nikt nie zgłosił, bo wiedział, że to będzie zrzucone? Wydawca mi powiedział, że jest zapis na Jurka Owsiaka.  Nigdy nie było sytuacji, żebym coś czytał pod przymusem. Ale widziałem, że to w taką stronę idzie. Będzie coraz gorzej. (...)  Zobaczyłem, że cały ten obszar symbolicznego Placu Powstańców, coraz bardziej się zagęszcza. Że jest coraz więcej osób, które przychodzą z różnych miejsc typu Telewizja Republika albo Telewizja Trwam. Ludzie nie ufają sobie wzajemnie, nie wiadomo, co przy kim można powiedzieć, że to zostanie doniesione. Zaczynamy mówić przyciszonymi głosami, boimy się rozmawiać przez telefon. I to nie są żarty, tylko prawdziwe obawy - mówił w rozmowie z Newsweekiem 

Teleexpress zawsze był zieloną wyspą, a tu trzeba było porzucić złudzenia, że pozostaniemy oazą wolności słowa. Zmiana szefa na wiadomo kogo upewniła mnie, że podjąłem dobrą decyzję 

Nie oglądam. To jest mój dom i teraz do niego weszli inni ludzie i robią swoje porządki - powiedział